Pod koniec X wieku król Chorwacji Stefan Držislav znalazł się w niewoli u weneckiego doży. Obaj przywódcy byli szachistami, ustalili więc zasady: jeśli doża Pietro II Orseolo przegra trzy partie, zwróci Chorwatowi wolność. Pojedynek był niezwykle zacięty. Wyobrażam sobie pot na królewskim czole, gdy szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę króla i wreszcie radość, której okazywanie powściągał z racji monarszego dostojeństwa, gdy Držislav po raz trzeci powiedział: Mat.
Doża dotrzymał słowa, król wrócił do kraju. Na pamiątkę tego wydarzenia w chorwackim herbie do dziś widnieje szachownica. Legenda ma także inne wersje. Jedna z nich głosi, że pojedynek miał miejsce później, przeciwnikiem był węgierski król, a stawką sporne terytoria.
Niepodległa Chorwacja istniała krótko. Po śmierci króla Zwonimira w 1089 roku doszło do najazdu węgierskiego, a w 1102 roku Chorwację i Węgry połączyła unia personalna, gwarantująca Chorwacji własnego bana oraz sabor (parlament). Wcześniej miał jednak miejsce okres wolności i potęgi, rozpoczęty koronacją króla Tomisława w 925 roku. I to właśnie Tomisław jest postacią, którą przyjeżdżając do Zagrzebia pociągiem poznajemy w pierwszej kolejności, jego konny pomnik, ozdobiony na cokole szachownicą, stoi bowiem na placu przed dworcem. Stąd najlepiej zacząć zwiedzanie Dolnego Miasta.
Już sam dworzec nie pozwala przyjezdnym zapomnieć, że znajdują się na terenie dawnej monarchii austro-węgierskiej. Autorem projektu był Węgier Ferenc Pfaff, któremu imperium Franciszka Józefa zawdzięcza dwadzieścia dworców – czasem monumentalnych, czasem bardziej skromnych. Pfaff rozpoczął pracę w 1887 roku, kolejne lata były dla kolejowej architektury węgierskiej części monarchii niezwykle korzystne. Architekt zbudował lub przebudował m.in. dworce w Peczu, Aradzie, Koszycach, Miszkolcu, Debreczynie, Osijeku, Rijece czy Szegedzie. Gmach dworca w Zagrzebiu długi na 186 metrów powstał w latach 1890-92 w stylu neoklasycystycznym. Autorem rzeźb był Vilim Marschenko.
Plac Króla Tomisława ozdobiony jego pomnikiem to pierwszy z trzech placów-skwerów, przez które przechodzi się idąc w stronę najstarszej części miasta. Tworzą one wschodnią część tzw. „Zielonej podkowy”, dobrze widocznej na każdej mapie Zagrzebia. Pomysłodawcą założenia parkowego był inżynier Milan Lenuci, którego projekt, obejmujący łącznie aż osiem skwerów (w tym ogród botaniczny) opasających Dolne Miasto realizowano przez czterdzieści lat, od 1880 roku aż do lat dwudziestych XX wieku.
W północnej części Placu Króla Tomisława znajduje się neobarokowy Pawilon Sztuki, a zaraz za nim zaczyna się kolejny plac, tym razem upamiętniający biskupa Strossmayera, gdzie ulokowano ufundowaną przez niego galerię. Sam biskup był ważną postacią drugiej połowy XIX wieku, prowadził działalność polityczną, stanowczo wzywał do jedności Słowian.
Ostatni plac upamiętnia Nikolę Zrinskiego, chorwackiego bana i bohatera walk z Turkami. Są tu popiersia wybitnych Chorwatów, ale także słup meteorologiczny, ustawiony już w 1884 roku.
Głównym punktem Dolnego Miasta, gdzie spotykają się mieszkańcy stolicy, a zarazem miejscem, gdzie styka się ono z Górnym, jest plac bana Josipa Jelačicia. Jelačić wygląda, jakby chciał czym prędzej się oddalić – wysoko unosi szablę, pogania konia, który również wydaje się gotowy, by znów ruszyć do walki. W 1848 roku Jelačić był banem Chorwacji, pragnął niepodległości dla kraju, której osiągnięcie uważał za możliwe dzięki współpracy z Austrią, ale przeciw Węgrom. Habsburgowie wykorzystali zdolności wojskowe Jelačića, lecz Chorwacja nic ostatecznie nie zyskała. Znamy podobne przypadki także z polskiej historii. Ban został jednak symbolem narodowych aspiracji, więc czasy komunistycznej Jugosławii pomnik spędził w magazynie, by ponownie stanąć na placu w latach dziewięćdziesiątych.