Geoblog.pl    vlak    Podróże    Ucieczka do Sarajewa    Dwa wzgórza
Zwiń mapę
2015
28
sty

Dwa wzgórza

 
Chorwacja
Chorwacja, Zagreb
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1618 km
 
W roku 1888, gdy dzisiejsza ulica Tomićeva nosiła nazwę Bregovitoj, niejaki D.W. Klein spędził wiele godzin licząc przechodniów wchodzących na staromiejskie wzgórze. Siedział przy schodach, notował i zacierał ręce z zadowolenia. Liczby nie kłamią – ludzi jest tak wielu, że budowa kolei linowo-terenowej, na wzór tej z Budapesztu czy Zurychu nie tylko się opłaci, ale jeszcze przyniesie zyski.

Władze Zagrzebia podzieliły tą opinię. 6 października Klein złożył wniosek o pozwolenie na budowę, które otrzymał już dwa dni później. W maju kolejnego roku ruszyły prace, a już w lutym roku 1890 podczas pierwszego dnia jazd testowych doszło do groźnej awarii, podczas której wagonik został poważnie zniszczony. Dalsze rozpoczęte w marcu testy przebiegały pomyślnie i w październiku bez uroczystego otwarcia kolejka zaczęła okazjonalnie wozić pasażerów, będąc pierwszym środkiem transportu miejskiego w Zagrzebiu.

Regularne, codzienne kursy zaczęły się dopiero trzy lata później, w 1893 roku. Napędzana silnikiem parowym kolejka dostarczała także rozrywki – awarie były tak częste, że prawdopodobieństwo bezproblemowego wjazdu nie było wysokie. Uda się dziś czy nie – zastanawiali się mieszkańcy Zagrzebia zajmując miejsca. W 1934 roku napęd parowy zastąpiono elektrycznym i niezawodność kolejki znacznie się poprawiła.

Konstrukcja kolei linowo-terenowej, zwanej „Uspinjača” jest do dziś w większości oryginalna. Każdy z dwóch wagonów mieści 28 pasażerów, w tym 16 na miejscach siedzących, których nie warto jednak zajmować, bo trasa liczy tylko 66 metrów, a jej pokonanie zajmuje minutę i cztery sekundy, co czyni ją jedną z najkrótszych na świecie. Początkowo przejazd koło kabiny, gdzie widoczność była najlepsza, był droższy i wymagał biletu pierwszej klasy, przeznaczony dla pospólstwa środek, drugiej. Dziś podziału już nie ma, a w kolejce zachowują ważność bilety jednodniowe komunikacji miejskiej.

Po 64 sekundach relaksującej podróży docieram na wzgórze Gradec, jedno z dwóch tworzących najstarszą część Zagrzebia. Tu był ośrodek władzy świeckiej, a na sąsiednim wzgórzu Kaptol duchownej. Łącząca wzgórza malutka uliczka nosi nazwę Krvavi most, w jej miejscu stał bowiem most na przykrytym dziś strumyku Medveščak, napędzającym niegdyś młyny. Były one źródłem nieustannych konfliktów między niezależnymi ośrodkami, czasem tak gwałtownych, że potok zmieniał kolor na czerwony.

Po wyjściu na górnej stacji zwiedzanie wzgórza Gradec najlepiej zacząć od spaceru promenadą Strossmayerovo šetalište, powstałą w miejscu rozebranych murów miejskich. Latem ławki okupują ponoć malarze i muzycy, zimą, która w Zagrzebiu rzadko bywa ostra, można jednak na nich spokojnie przysiąść i nabrać sił przed wejściem na wieżę Lotrščak, będącą najlepszym w mieście punktem widokowym.

Przygotowując się do wyjazdu wyczytałem, że o godzinie dwunastej ma miejsce armatni wystrzał. Zdążyłem jednak o tym zapomnieć, gdy więc w samo południe rozkoszowałem się widokami z tarasu, huk wprawiający całą okolicę w drżenie był niezbyt miłą niespodzianką, która wprawiła w drżenie także polskiego turystę. Nie jest to jednak powód do wstydu, skoro ofiarą wystrzału padł niegdyś sam turecki pasza, a w każdym razie jego obiad. Było to w roku 1593, gdy do Turków stacjonujących na drugim brzegu Sawy wystrzelono pocisk, który trafił w nadziewanego koguta, upieczonego specjalnie dla dowódcy wojsk. Ustrzelenie posiłku wywołało takie zamieszanie, że oblegający wycofali się.

Legenda o trafionym obiedzie jest niewątpliwie urocza, ale czy już wtedy wystrzały padały z wieży, nie wiadomo. Pewne jest, że armatę zainstalowano w 1877 roku po to, by wystrzał wskazywał dzwonnikom czas bicia w dzwony. Tym samym XIX-wieczny Zagrzeb uniknął losu wielu miast świata, w których kościelnych dzwonów nigdy nie udało się zsynchronizować.

Gdy wszystko przestanie dygotać można wreszcie obejrzeć okolicę. Dzień jest pogodny, dobrze widać wzniesienia otaczające Zagrzeb, a także najciekawsze budowle miasta. W oczy rzuca się szczególnie XIII-wieczny kościół św. Marka, a precyzyjniej mówiąc jego dach. Podczas remontu świątyni w drugiej połowie XIX wieku z trzech kolorów dachówek ułożono dwa herby: miasta Zagrzebia oraz królestwa Chorwacji, Slawonii i Dalmacji. Przy placu św. Marka znajduje się też chorwacki parlament, czyli sabor.

Po zagrzebskich fortyfikacjach nie zostało wiele śladów, szczęśliwie ocalała jednak Kamienna Brama. Król Bela IV nadał Gradcowi już w roku 1242 status wolnego miasta, wtedy też rozpoczęto budowę murów obronnych. Brama jest obecnie remontowana i otaczają ją rusztowania, na szczęście do znajdującej się w środku kaplicy, słynącej z cudownego obrazu Matki Bożej z Kamiennej Bramy dostęp nie jest utrudniony. Na ławkach siedzą pielgrzymi, inni klęczą przed samym obrazem, otoczonym dziesiątkami tablic wotywnych zawieszonych przez osoby wdzięczne za wysłuchanie ich próśb. 31 maja 1731 roku na wzgórzu Gradec szalał pożar, okoliczna zabudowa została całkowicie zniszczona, płomienie zgasły jednak natychmiast, gdy tylko dotarły do obrazu. Na pamiątkę tego wydarzenia 31 maja obchodzony jest dzień Zagrzebia.

Kolejny etap zwiedzania to spacer dwiema dostępnymi tylko dla pieszych uliczkami: Radićeva oraz Tkalčićeva. Ta druga mieści liczne kawiarnie i restauracje, w których można spróbować chorwackiej kuchni, a w każdym razie można byłoby, gdyby ustalić, co to pojęcie właściwie oznacza. Leżąca na styku kultur Chorwacja oferuje bowiem zarówno przysmaki bałkańskie, jak i te znane z kuchni zachodniej, co jest jednak klasycznie miejscowym daniem nie wiedzą chyba nawet Chorwaci.

Opuszczając Gradec i udając się w stronę wzgórza Kaptol można zatrzymać się na chwilę na zakupy. Oprócz sprzedawców kwiatów, owoców i warzyw na placu Dolac można też spotkać Petricę Kerempuha, cynicznego i przebiegłego bohatera ballad i opowieści, porównywalnego do niemieckiego Dyla Sowizdrzała.

Oba wzgórza rozwijały się niezależnie aż do 1850 roku, gdy zostały zjednoczone w jedno miasto. Gradec od XIII wieku był siedzibą handlarzy i rzemieślników, Kaptol rezydencją biskupa. Dzieje katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Stefana sięgają XI wieku, jej imponująca fasada jest jednak znacznie młodsza. Neogotycka formę nadano jej pod koniec XIX wieku, podczas odbudowy po trzęsieniu ziemi, które dotknęło Zagrzeb 9 listopada 1880 roku o godzinie 7.03. O tej właśnie godzinie zatrzymał się kościelny zegar, można go oglądać przed świątynią.

Na placu koło katedry stoi pomnik przedstawiający Madonnę otoczoną przez cztery złote anioły, wyrzeźbiony przez Antona Dominika Fernkorna, autora pomnika Jelačicia, przy którym można zakończyć spacer, mijając jeszcze na koniec makietę Zagrzebia.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (34)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
genek
genek - 2015-03-19 19:25
Vlak Ty nie piszesz zwykłego bloga.. Ty piszesz superfotoreportaże. Wielka przyjemnościa jest ich czytanie i ogladanie.
 
Eugene
Eugene - 2015-03-21 12:36
Kolejny wpis na Twoim geoblogu i znowu mnóstwo ciekawych historii i wydarzeń.
 
marianka
marianka - 2015-03-22 00:29
No to jest prawdziwie biznesowe podejście - badanie rynku i dopiero potem wcielanie planu w życie! Rewelka!
 
pamar
pamar - 2015-03-24 20:47
Zgadzam się z Genkiem :)
 
 
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 178 wpisów178 592 komentarze592 4484 zdjęcia4484 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
24.03.2015 - 18.11.2017
 
 
03.10.2015 - 03.10.2015