Geoblog.pl    vlak    Podróże    Lipcowy weekend wąskotorowy    Świetlik, śląskie krajobrazy oraz Ecikiem po Katowicach
Zwiń mapę
2014
12
lip

Świetlik, śląskie krajobrazy oraz Ecikiem po Katowicach

 
Polska
Polska, Miasteczko Śląskie
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 26 km
 
Bytom jest jednym ze starszych śląskich miast, uzyskał prawa miejskie w 1254 roku, czyli trzy lata przed Krakowem. Oglądam najpierw hol dworca po remoncie, a potem spaceruję chwilę po mieście. Na ulicy Dworcowej wzbudzam zainteresowanie miejscowych piwoszy fotografując pomnik bytomskiego świetlika. Rzeźba nawiązuje do legendy, według której matce i córce wracającym późno w nocy z wesela miał się ukazać jegomość w cylindrze i z cygarem w ustach. Dzięki niemu kobiety odnalazły drogę do domu. Później mieszkańcy Miechowic czy Stolarzowic mieli jeszcze nieraz trafiać na pomocnego świetlika.

Gdy dochodzę do wąskotorówki, na peronie czeka już wiele osób. Staję więc kawałek dalej przy krzakach, by spokojnie poczekać na pociąg. Moja miejscówka okazuje się być kusząca dla innych, po chwili podchodzi mały chłopiec i jak gdyby nigdy nic pyta: „Przepraszam Pana, czy mogę tu zrobić siusiu?”. Niechętnie zezwalam i oddalam się w stronę zaludnionego peronu, przy którym na szczęście chwilę później pojawia się zestawiony z letnich wagonów pociąg prowadzony lokomotywą Lxd2.

Górnośląska Kolej zwana rosbanką reklamuje się jako najstarsza czynna nieprzerwanie wąskotorówka na świecie. Pierwsze czynne do dziś odcinki powstały już w 1851 roku. Po torach o rozstawie 785 mm przez niemal półtora wieku kursowały pociągi wożące nie tylko pasażerów, ale ładunki do hut, kopalń i fabryk, których likwidacja w latach dziewięćdziesiątych XX wieku oznaczała również kres istnienia kolei. Ocalały odcinek z Bytomia do Miasteczka Śląskiego jest tylko niewielką pozostałością po bardzo rozległej kiedyś sieci. Na początku lat trzydziestych cała sieć miała długość (łącznie w Polsce i Niemczech) niemal 190 km, GKW zatrudniały ponad tysiąc osób i dysponowały ponad sześcioma tysiącami wagonów.

Także pełniącej obecnie funkcję turystyczną trasie groziła likwidacja, której zapobiegło przejęcie jej od PKP przez gminy. Resztę tras i taboru PKP przekazało... firmom handlującym złomem. Bandy złomiarzy dopełniły dzieła i rozkradły wszystko, czego „legalnie” nie rozebrano. Także dziś, gdy kolejka wydaje się być bezpieczna, to zagrożenie nie znika – wolontariusze Stowarzyszenia Górnośląskich Kolei Wąskotorowych regularnie odkrywają kradzieże np. śrub czy wkrętów.

Trasa ocalałego odcinka rosbanki prowadzi najpierw przez Szombierki, potem przez nowy wiadukt nad linią normalnotorową koło elektrociepłowni i dalej do stacji Bytom Karb Wąskotorowy. Tu znajduje się zaplecze kolejki. Potem jedzie się równolegle do normalnotorowej linii prowadzącej do Tarnowskich Gór, a następnie kolejka wjeżdża do lasu. Dąbrowa Miejska była od wieków lasem miejskim Bytomia, źródłem drewna, owoców leśnych oraz miejscem wypoczynku. Wzdłuż dzisiejszej ulicy Celnej w okresie międzywojennym przebiegała polsko-niemiecka granica.

Na przystanku Sucha Góra do pociągu wsiada kolejna grupa pasażerów. Chwilę później wjeżdżamy do Tarnowskich Gór. Pierwszy postój na terenie tego miasta zlokalizowany jest niedaleko zabytkowej kopalni srebra w Reptach Śląskich. Ulica prowadząca do kopalni nosi nazwę Szczęść Boże. Takie pozdrowienie jest wciąż popularne na Górnym Śląsku, a ulice lub osiedla o tej nazwie występują w wielu miastach. W kopalni można przejść 1740 metrów podziemnymi korytarzami, a także przepłynąć łodzią 600 metrów w Sztolni Czarnego Pstrąga oraz zwiedzić Skansen Maszyn Parowych. Trzeba wreszcie kiedyś tu zajrzeć...

W Tarnowskich Górach znów jedzie się równolegle do linii normalnotorowej, przez chwilę wzdłuż największej w Polsce stacji rozrządowej. Już przed wybudowaniem magistrali węglowej, rozpoczynającej się w pobliskich Herbach Nowych stacja miała ogromne znaczenie. Jak piszą autorzy monumentalnej monografii „Węzeł kolejowy Tarnowskie Góry 1857-2007”: „Stacja przyjmowała w 1930 r. dobowo 42 pociągi 120-osiowe, zestawiając z nich 31 pociągów 150-osiowych. Po zbudowaniu magistrali węglowej przewidywano zestawianie dodatkowo 10 pociągów 150-osiowych. Maksymalna zdolność przetwórcza nowej stacji miała wynosić 4500 wagonów”.

Tym, co przyciąga pasażerów wąskotorówki nie jest jednak stacja rozrządowa, ale zalew Chechło-Nakło. Sztuczny zbiornik wokół którego wypoczywają mieszkańcy regionu powstał po zalaniu wodą dawnej kopalni piasku.

Ja jednak dojeżdżam do końcowej stacji w Miasteczku Śląskim. Słynąca z huty cynku miejscowość ma też kilka wartych obejrzenia zabytków, z których najciekawszy wydaje się drewniany kościół z 1666 roku.

Powrót rozpoczynam od dojazdu do Tarnowskich Gór autobusem. Kontrola biletów sprawia wrażenie codziennego rytuału. Wygląda, jakby wszyscy się znali i od początku do końca wiedzieli, co się wydarzy. Ci sami kontrolerzy wystawiają mandaty tym samym gapowiczom, spisując ich dane z tych samych dokumentów, wymieniając przy tym minimum słów.

Na budynku dworca kolejowego w Tarnowskich Górach widnieje tablica dotycząca inżyniera Józefa Nowkuńskiego – budowniczego magistrali węglowej. Postać tej jednej z bardziej zasłużonych dla polskiej kolei osób ma wkrótce zostać upamiętniona w bardziej znaczący sposób – w mieści planowana jest budowa jego pomnika. Oglądam też nowy dworzec autobusowy – wyremontowano plac manewrowy, powstała nowa wiata oraz charakterystyczny budynek w formie latającego talerza. Do Katowic wracam autobusem linii 5, której trasa przebiega koło parku w Świerklańcu, będącej miejscem pielgrzymek bazyliki w Piekarach Śląskich oraz przez Siemianowice Śląskie.

Wieczorem jadę jeszcze do Zawodzia tramwajem Twist Pesy. Część z zamówionych trzydziestu pojazdów wozi już pasażerów. Każdy wagon, podobnie jak w przypadku gdańskich Swingów, ma nie tylko numer, ale i nazwę. W Gdańsku upamiętniono wybitnych mieszkańców miasta, w GOP-ie zdecydowano się na śląskie imiona. Można więc przejechać się Pyjterem, Alojzem, Bercikiem, Ecikiem, Jorgusiem albo np. Karolinką, Lucką czy Usią. Pomysłowe i bez zadęcia.

Wracam na dworzec, przede mną nocna podróż pociągiem TLK „Szyper”. PKP IC jak zwykle staje na wysokości zadania – wagon przedziałowy okazuje się bezprzedziałowym, części miejsc, na które pasażerowie mieli bilety nie ma. Mimo że frekwencja nie jest wysoka jadąca nad morze kobieta z dwójką dzieci strasznie przeżywa brak miejsca z właściwym numerem, na szczęście konduktor przenosi ją do rezerwowego przedziału w innym wagonie, za co jestem mu dozgonnie wdzięczny. Jej śladem mój wagon opuszczają później kolejni pasażerowie, których wyraźnie nie bawi jazda w ciemności. Wagon nie dość, że jest niewłaściwego typu, to w dodatku uszkodzony. Co pewien czas gaśnie światło, by po kilku minutach znów się zapalić. Na szczęście w okolicach Poznania oświetlenie znika już na dobre podobnie jak wielu pasażerów, robi się więc cicho i spokojnie. Nieco później zaczynam planować drzemkę, gdy niespodziewanie noc się kończy i chwilę po piątej dojeżdżam do Szczecina.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 178 wpisów178 592 komentarze592 4484 zdjęcia4484 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
24.03.2015 - 18.11.2017
 
 
03.10.2015 - 03.10.2015