Geoblog.pl    vlak    Podróże    Sylwestrowe Zakarpacie i Lwów noworoczny    Separatyści na przełęczy (Kolej Zakarpacka cz. 1)
Zwiń mapę
2016
31
gru

Separatyści na przełęczy (Kolej Zakarpacka cz. 1)

 
Ukraina
Ukraina, Sianki
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 163 km
 
54 lata to pełnia życia, lecz drobne dolegliwości mogą się już w tym wieku zdarzać. Wyprodukowany w 1962 roku w Rydze elektryczny zespół trakcyjny ER2 w mroźny sylwestrowy dzień dostarcza więc atrakcji – ogrzewanie działa jedynie w wybranych członach, a nieszczelne drzwi, zarówno zewnętrzne, jak i do przedsionków, powodują, że temperatura w pojeździe nie różni się znacząco od tej na zewnątrz.

Wyeksploatowane jednostki tego typu prawdopodobnie długo jeszcze będą podstawą taboru regionalnego w Obwodzie Zakarpackim. Są one ciekawe same w sobie – czoło przypomina radziecki sprzęt wojskowy, a z powodu wymiany członów między jednostkami wnętrze jest bardzo różnorodne. Siedzenia drewniane lub plastikowe o różnej wysokości, okna tradycyjne lub z PCV oraz odmienna kolorystyka nie przysłaniają jednak podobieństw – toaleta zawsze jest po prostu dziurą w podłodze, a układ miejsc to 3+3 – czyli po trzy po każdej stronie przejścia. Mimo szerokiej wschodniej skrajni, gdy wszystkie miejsca są zajęte robi się bardzo ciasno. Na szczęście pomiędzy Użhorodem a Siankami taka sytuacja zdarza się rzadko, co innego później, bliżej Lwowa.

Obwód Zakarpacki ze Lwowem łączą dwie linie kolejowe. Dwutorowa zelektryfikowana magistrala prowadzi z Czopu przez Mukaczewo (drugie największe i najważniejsze miasto ukraińskiego Zakarpacia), leżącą w słynącej z wód mineralnych okolicy Swalawę, Ławoczne i Stryj. Tędy jeździ większość pociągów dalekobieżnych, łączących Użhorod i Mukaczewo przez Lwów z Kijowem, Odessą lub Charkowem.

Ciekawsza widokowo jest druga z tras, prowadząca przez Sianki i Sambor. Jeżdżą tędy głównie pociągi regionalne, czyli elektriczki, jedynym składem dalekobieżnym jest nocny pociąg nr 601 łączący Lwów z położonym przy granicy rumuńskiej Sołotwinem i jadący przez Użhorod, Winogradów i Tereszwę.

Podróż tym pociągiem pozostaje w planach na dalszą przyszłość, w ostatnim dniu roku w 103-kilometrową podróż do Sianek zabierze nas sędziwa elektriczka. Bilet na przejazd kosztuje 18 hrywien czyli niespełna 3 złote. Kupuje się go w oddzielnym budynku dworca podmiejskiego, sąsiadującym z interesującą architektonicznie główną częścią dworca. Kolej do Użhorodu dotarła od strony Węgier w 1872 roku, w tym okresie powstał pierwszy budynek dworca. Na pocztówce z okresu międzywojennego widać, że był on dość skromny, typowy dla architektury kolejowej Austro-Węgier. Gdy Związek Radziecki wybrano na organizatora letnich igrzysk olimpijskich w 1980 roku także Użhorod miał się doczekać nowego dworca, być może ze względu na bliskość granicy. Projektu jednak nie ukończono, obecny dworzec powstał dopiero w latach 2003-2004.

Gdy kończymy jego zwiedzanie i zajmujemy miejsca w elektriczce pasażerów jest już sporo. Jeszcze przed odjazdem jeden z mężczyzn zaczyna grać na gitarze, nieco później kilka rzędów przed nami zaczyna się gra w karty. Uczestnicy gry są skoncentrowani, czasem podnoszą głos, stawki mogą być niemałe.

Punktualnie o 8.50 elekticzka rusza na północ. Przez pierwsze kilkadziesiąt kilometrów linia biegnie doliną Użu, widoki podziwiamy przez wyjątkowo brudne w naszym członie jednostki okna, dopiero później przeniesiemy się na nieco lepsze miejsca. Dokładniejsze obejrzenie okolicy możliwe jest podczas postojów na przystankach, gdy otwierają się drzwi zewnętrzne.

12 km na północ od Użhorodu wysokiego wzgórza pilnują ruiny Zamku Newińskiego. Jego budowę zleciła turecka księżniczka, a zarazem czarownica, która by zamek był mocniejszy kazała przygotować zaprawę ze zmieszanych jaj, matczynego mleka i ludzkiej krwi. Księżniczka słynęła także z innych pomysłów tego rodzaju, aż wieści o jej okrucieństwie dotarły do króla Węgier Macieja, który bez powodzenia próbował zdobyć twierdzę. Król wpadł na dość nietypowy pomysł – nakazał zebrać wszystkie krowy z okolicy i przywiązać im do rogów dzwonki. Nocą na zamek ruszyło wojsko, a przed nim setki przeraźliwie dzwoniących krów. Wystraszona wiedźma (może pomyślała, że to kościelne dzwony?) rzuciła się do ucieczki, lecz król dopadł ją i obciął jej głowę. I tu historia się nie kończy, bo głowa księżniczki tocząc się ze wzgórza rzuciła jeszcze na monarchę klątwę.

Ruiny zamku wyraźnie widać z pociągu. Kilkanaście minut później jednostka zatrzymuje się w Pereczynie, gdzie do Użu uchodzi potok Turia. Ukraińskojęzyczna Wikipedia wylicza, że w posiadającej prawa miejskie zaledwie od 2004 roku miejscowości znajduje się 41 ulic, 2 place i 6 zaułków. Ta ostatnia liczba wydaje się podejrzanie mała, ale podczas jednominutowego postoju nie ma czasu na weryfikację, podobnie jak na zwiedzanie okolic. A szkoda, bo z pobliskiej wsi Turji-Remety pochodził żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku Fedor Feketa, który przez 30 lat codziennie nosił pieszo pocztę do odległego o ponad 25 kilometrów Użhorodu. Za to poświęcenie doczekał się pomnika, uznawanego za najstarszą rzeźbę listonosza na świecie.

Na stacji Wielki Berezny oczekujemy na mijankę ze spóźnionym o kilka minut pociągiem jadącym w przeciwnym kierunku. Istniejąca od sześciuset lat miejscowość słynie dziś głównie jako siedziba Użańskiego Parku Narodowego, przez który będziemy jechać przez kolejne 40 kilometrów. W Stużycy, jednej z wiosek leżących na terenie parku, od 2010 roku organizowany jest festiwal „Rzeka mleka”, podczas którego można obejrzeć ludową sztukę i tańce oraz kupić wytwarzane przez górali według tradycyjnych receptur sery.

W miejscowości Stawne do naszego członu elektriczki wsiada staruszka, jadąca tylko kilka kilometrów do najbliższej apteki. Od razu wdaje się w rozmowę, mówi, że Polacy lepiej od Słowaków rozumieją język ukraiński i narzeka na niski poziom życia.

Najciekawszy odcinek trasy zaczyna się w Wołosiance Zakarpackiej i prowadzi do Sianek. Na 18-kilometrowym odcinku jest aż 6 tuneli i 27 wiaduktów, a różnica poziomów wynosi 370 metrów. Najdłuższy z tuneli ma 908 metrów długości. Bezpieczeństwa większych mostów, wiaduktów i tuneli pilnuje wojsko, zgodnie z dawną sowiecką tradycją żołnierze z bronią stoją na baczność i czujnie obserwują pociągi, a pomiędzy ich przejazdami wypatrują potencjalnych terrorystów.

Mieczysław Orłowicz w wydanym w 1919 roku „Ilustrowanym przewodniku po Galicyi” opisywał podróż w przeciwnym kierunku, ze Lwowa w kierunku Użhorodu, więc gdy wspomina o linii kolejowej schodzącej w dół, nasz pociąg wspina się w górę. Niezmienna pozostała ocena atrakcyjności trasy pod względem widokowym: (…) na przełęczy zaczyna się partyja, która jest bezsprzecznie najpiękniejszą linią kolejową północnych Karpat. Orłowicz tak opisywał ten odcinek: Teren opada tu stromo w dół, więc linia kolejowa schodzi w dolinę Ungu licznymi serpentynami, przechodząc w kilku tunelach i zgrabnych i wysokich wiaduktach z jednego zbocza góry (Kińczyka Bukowskiego 1251 m.) na drugą, w ten sposób, że tą samą okolicę widzi się raz z tej, drugi raz z przeciwnej strony wagonu, a pojedyncze partyje linii leżą jedne pod drugimi. W dole widać ciągle Użok i Wołosiankę. Pod drodze na zboczu góry mija się przystanek Czorbadomb.

Czorbadomb to dziś Szczerbin, położona w połowie drogi między Wołosianką a Siankami stacja, na której mijamy się z pociągiem technicznym. Uważać musieli kiedyś ci, którzy chcieli dotrzeć do miejscowości Użok, Orłowicz ostrzegał: Jadący do Użoku nie powinni się dać zmylić fałszywej nazwie stacyi i wysiadać już tutaj, miasteczko Użok leży bowiem znacznie niżej w dolinie, w odległości 8 km, a znajduje się w nim przystanek kolejowy Tüzhegy. Dziś nie ma ryzyka błądzenia, gdyż przystanek Użok został przeniesiony 4 km na północ od Wołosianki, a w miejscu przystanku przedwojennego pociągi już się nie zatrzymują.

Przełęcz Użocka znajduje się na wysokości 853 m n.p.m. i oddziela Bieszczady Wschodnie od Zachodnich. Z pociągu tego nie widać, ale na przełęczy znajdują się dwa pomniki – jeden upamiętnia Strzelców Siczowych, drugi Armię Radziecką, a w ramach tej armii towarzysza Leonida Breżniewa, który w czasie II wojny światowej służył tu na budzącym dziś grozę stanowisku oficera politycznego.

Wieś Użok, położona po południowej stronie przełęczy, również pojawiła się na kartach historii w niezbyt przyjemnych okolicznościach. Pojawiła się tak naprawdę w momencie własnego zniknięcia – usłyszano o niej po raz pierwszy, gdy w 1582 roku wszystkich tutejszych mieszkańców zabiła zaraza.

Te wszystkie polityczno-chorobliwe przyjemności nie zaprzątają jednak myśli w mroźny, bezchmurny dzień, gdy tuż przed południem ostre słońce rozświetla biały krajobraz okolic przełęczy.

Kilkuminutowe spóźnienie na stacji Sianki powoduje, że na przesiadkę i wykonanie zdjęć czasu jest niewiele. Budynek dworca jest w remoncie, a całą stację przykrywa gruba warstwa śniegu, uniemożliwiająca odnalezienia przejścia przez tory, jeżeli takowe zostało gdziekolwiek wyznaczone. Pasażerowie dzielnie zapadają się jednak po kolana w śniegu i po chwili siedzą już w drugiej elektriczce, do której odjazdu w kierunku Lwowa zostało już tylko kilka minut.

Nam przesiadka zajmuje nieco dłuższą chwilę, stacja Sianki wymaga bowiem uwiecznienia. – Separatisty! – wykrzykuje śmiejąc się jedna z konduktorek i pyta, skąd jesteśmy. – Jak z Polski, to można! – uśmiecha się ponownie, gdy zajmujemy wreszcie miejsca w pociągu. Lepiej się nie spóźnić, bo następny odjeżdża dopiero za trzy godziny.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (51)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2017-02-19 19:26
O, o sianeckiej elektriczce słyszałam już sporo! Dzięki za potwierdzenie (i przynaglenie!), że warto koniecznie się tam wybrać! :)
 
mamaMa
mamaMa - 2017-02-20 11:07
Ile nostalgicznych zdjęć!
(Choć przy jednym, żem akurat coś piła, zrobiło mi się niedobrze;-))
Czarownica podła jeszcze siły na klątwę miała, a Fedor, ach Fedor - czy wiesz ilu lat dożył?
Przypomina mi to historię Benno, który po upadku socjalizmu codziennie wchodził na Brocken (wpis z 23.XII.2013).
I dworzec, który przypomina mi troszeczkę ten z byłej stacji Granica:-)
 
vlak
vlak - 2017-02-20 19:59
Zdecydowanie warto się wybrać.
Fedor Feketa zmarł w 1838 roku w wieku 49 lat, a pewne podobieństwo wędrówek faktycznie jest :)
 
 
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 178 wpisów178 592 komentarze592 4484 zdjęcia4484 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
24.03.2015 - 18.11.2017
 
 
03.10.2015 - 03.10.2015