Wejście do zbiornika gazowego to dziwne uczucie, nawet gdy od dawna nie służy on już do przechowywania gazu. Świadomość, że tuż obok, w rotundzie o podobnym kształcie, mieści się więzienie, również nie pomaga. Zbiorniki gazowe były łącznie trzy, dwa rozebrano w 1927 roku, ostatni szczęśliwie przetrwał i od ponad 20 lat mieści toruńskie planetarium.
Pokazy organizowane są codziennie, nasz nosi tytuł „8 planet?” i – co mało zaskakujące – ma za zadanie popularyzować wiedzę o planetach Układu Słonecznego oraz o Plutonie, który decyzją Międzynarodowej Unii Astronomicznej z 2006 roku planetą być przestał. Treść jest dosyć ciekawa, ale fotele zapewniające pozycję półleżącą w połączeniu z monotonnymi głosami lektorów (pokaz ma formę dialogu, mówcy spierają się nawet niezbyt przekonująco o zasadność wykreślenia Plutona z listy planet) powodują, że w pewnym momencie trudno powstrzymać senność.
Warto się jednak postarać, by dowiedzieć się m.in. że:
- słowo „planeta” pochodzi od greckiego terminu oznaczającego wędrowca;
- Wenus jest najgorętszą planetą Układu Słonecznego;
- pierścienie Saturna składają się z lodu i odłamków skalnych;
- starożytni astronomowie znali 6 planet (do Jowisza), Uran został odkryty dopiero pod koniec XVIII wieku, a Neptun jeszcze pół wieku później.
Przy ulicy Fosa Staromiejska, niemal naprzeciwko planetarium, można zdobyć wiedzę dotyczącą całkiem innych zagadnień. W neogotyckim gmachu Collegium Maius Uniwersytetu Mikołaja Kopernika mieści się dziś Wydział Filologiczny UMK. Budynek powstał na samym początku XX wieku jako Szkoła Przemysłowa w miejscu wyburzanego północnego odcinka murów. Gotyckie zdobienia, a przede wszystkim sama architektura z charakterystycznymi sklepieniami powoduje, że musi to być wspaniałe miejsce do nauki. Szczególnie, jeśli dodać do tego fakt, że uczelnia zapewnia szeroką ofertę studiów dotyczących kultur i języków, w tym serbskiego czy bułgarskiego. UMK jest jedyną uczelnią w Polsce oferującą filologię bałkańską z możliwością uzyskania dyplomu magistra z języka albańskiego!
Po większej porcji wiedzy filologicznej najlepiej zrelaksować się przy fontannie Cosmopolis, która niestety na początku marca jeszcze nie funkcjonuje. Bardzo ciekawa jest jej koncepcja, nawiązująca do dzieła „O obrotach sfer niebieskich”, którego fragmenty wyryte są na granitowych płytach. Okręgi, na których umieszczono 113 wodnych dysz mają się wiązać z orbitami planet. Od maja do września wieczorami można oglądać pokazy, jednemu z nich towarzyszy utwór „Cosmopolis” specjalnie skomponowany przez Krzesimira Dębskiego, innym muzyka filmowa m.in. Wojciecha Kilara i Michała Lorenca.
Dalsza część spaceru prowadzi na Nowe Miasto. Idąc ulicę Podmurną mija się basztę Koci Łeb, która jest jedynym ocalałem elementem kocich murów, kiedyś istniały jeszcze Koci Ogon i Kocie Łapy, Barbakan zaś nazywano Kocim Brzuchem. To ostatnie jest o tyle ciekawe, że (nieprawdziwa) geneza nazwy Barbakan odwołuje się do łacińskiego
barba canis czyli psia broda.
Rynek Nowomiejski można bezpiecznie odwiedzać, odkąd w najstarszej toruńskiej karczmie nie ma już diabła. Gospoda Pod Modrym Fartuchem założona została przez karczmarza z rodu Szalitów w 1489 roku. Właściciel był pracowity i poczciwy, czego nie można powiedzieć o jego złośliwej i nieustannie zrzędzącej żonie. Ktoś podpowiedział zdesperowanemu karczmarzowi, by skropił odzież małżonki święconą wodą. Tak też zrobił, kilka kropli dotknęło także będącej jak zawsze w złym humorze kobiety. Gospodyni zaczęła się trząść i syczeć, wzięła wszystkie rzeczy, wybiegła i nigdy nie powróciła. Świadkowie wspominali, że u uciekającej kobiety dostrzegli niewielkie różki. Karczmarz zaś, by pokazać, że goście bez obaw mogą już odwiedzać jego gospodę, wywiesił nad wejściem błękitny fartuch. W lokalu bywali ponoć Kazimierz Jagiellończyk, Jan Olbracht, a wiele lat później także Napoleon Bonaparte.
Dominującą budowlą Rynku Nowomiejskiego jest dawny zbór ewangelicki, na placu znajdują się jednak także dwie ciekawe rzeźby. Pierwsza z nich przedstawia szczelnie wyładowany wóz przesiedleńców, nawiązujący do wyreżyserowanego przez Jerzego Hoffmana filmu sensacyjnego z 1964 roku „Prawo i pięść”, którego wiele scen nakręcono w sąsiednich uliczkach oraz na samym rynku. Zwany „polskim westernem” obraz, w którym główną rolę zagrał Gustaw Holoubek, opowiada o walce z szabrownikami na Ziemiach Odzyskanych w 1945 roku. Film został zapamiętany szczególnie z ballady
„Nim wstanie dzień”, wykonywanej przez Edmunda Fettinga.
Z drugiej strony Rynku Nowomiejskiego, bliżej ulicy Królowej Jadwigi, siedzi na ławce przekupka trzymająca pod pachą gęś, a w lewym ręku koszyk jaj. Źródła twierdzą, iż kobieta ma „hardy i zadziorny wyraz twarzy”, ale mnie wydała się po prostu zadowolona z życia.