Po krótkiej nocy w Olsztynie jadę rano busem do Kętrzyna. Mój stosunek do dostawczaków jest niezmiennie negatywny, nie mam jednak innego wyjścia – pierwszy pociąg odjeżdża z Olsztyna dopiero po dziewiątej, autobus normalnych rozmiarów jeszcze później.
Linia kolejowa Kętrzyn – Węgorzewo została zamknięta dla ruchu pasażerskiego ponad dwadzieścia lat temu, jednak także na niej uruchamiane są pociągi sezonowe. Przewoźnikiem jest Stowarzyszenie Kolejowych Przewozów Lokalnych z Kalisza, które uruchamia trzy pary pociągów zestawionych z lokomotywy 401Da i dwóch wagonów. Bilet niezależnie od pokonywanego odcinka kosztuje 13 zł, co nie jest informacyjną pozytywną, zważając, że na początek jadę tylko osiem kilometrów do Wilczego Szańca.
Kwatera Hitlera zlokalizowana w Gierłoży w zachodniej części Giżyckiego Rejonu Umocnionego składała się w 1944 roku z blisko dwustu budynków, w których przebywało ponad dwa tysiące osób. Położenie kwatery blisko granicy z ZSRR wynikało z przeznaczenia jej na miejsce dowodzenia przez Hitlera atakiem na Związek Sowiecki. Były tu schrony (także dla gości), pomieszczenia biurowe i mieszkalne, centrala dalekopisowa i telefoniczna, magazyn żywności, kotłownia, a nawet dwa kasyna. Budowle były głównie naziemne, co wynikało z poziomu wód gruntowych, utrudniającego budowę podziemnych schronów. Grubość ścian w części gmachów kwatery dochodziła do sześciu metrów, a stropów nawet do ośmiu.
Obiekty były systematycznie rozbudowywane. Początkowo, gdy sądzono, że wojna na wschodzie potrwa kilka miesięcy, powstały lekkie budowle betonowe i drewniane baraki. Przebudowa nastąpiła w latach 1942-43. Hitler przybył tu 24 czerwca 1941 roku i spędził w kwaterze trzy i pół roku. Odwiedzali go tu przywódcy państw sojuszniczych, w Wilczym Szańcu kilkukrotnie gościł m.in. Benito Mussolini. 20 listopada 1944 roku, gdy front zbliżał się coraz bardziej, trwały już walki o Gołdap, przywódca III Rzeszy opuścił Wilczy Szaniec, skąd wywieziono dokumentację i urządzenia, po czym w styczniu 1945 roku wysadzono kwaterę.
20 lipca 1944 roku o godz. 12.30 w baraku narad odbywało się spotkanie, na które z Berlina przyleciał m.in. pułkownik Claus von Stauffenberg. Półtora roku wcześniej w Tunezji został on ciężko ranny, stracił lewe oko, całą prawą dłoń oraz dwa palce lewej dłoni. Mimo to zgodził się osobiście przeprowadzić zamach na wodza III Rzeszy. Naradę przyspieszono z powodu oczekiwanej wizyty Mussoliniego, zdążono więc aktywować tylko jeden ładunek, który eksplodował o 12.42.
W zamachu zginęły cztery osoby, Hitler został jednak tylko ranny. Stauffenberg o niepowodzeniu dowiedział się dopiero po powrocie do Berlina. Spiskowcy jeszcze tego samego wieczora zostali aresztowani i rozstrzelani. W miejscu baraku, w którym doszło do zamachu stoi dziś pamiątkowy kamień, a w pobliżu tablica przedstawiająca przebieg wydarzeń.
Wilczy Szaniec dziś to ruiny bunkrów rozmieszczone w lesie na sporym obszarze. Mimo że zwiedzając staram się wysilić wyobraźnię, nie wywołują one u mnie złowrogich skojarzeń z wojną i nazizmem. Wysokie drzewa i betonowe budowle częściowo w ruinie wydają się raczej sceną dziecięcych zabaw w wojnę. Łatwiej mi tu wyobrazić sobie skaczących wśród gałęzi chłopców niż oficerów ze swastykami. Teren wydaje się idealnym miejscem dla zabaw Tomka Sawyera i Becky Thatcher lub też doskonałą scenografią do „Władcy much”. Dopiero gdy myślę o tym, jak kwatera wyglądała po zmroku moja wyobraźnia zaczyna pracować.
Do następnego pociągu czasu jest jeszcze bardzo dużo, więc decyduję się na pieszy spacer do Kętrzyna. Idę dość wąską drogą, co chwila wyprzedzany przez samochody z turystami. Analiza gorliwości prób rozjechania mnie sugeruje, że kierowcy pojazdów o rejestracji rozpoczynającej się od „W” nie są wcale najgorsi. W Czernikach znajduje się gotycki kościół, powstały w miejscu świętego gaju plemienia Prusów. Kolejny kościół, tym razem w stylu neogotyckim, mijam bliżej Kętrzyna, w Karolewie.