Wiatr wieczorami niósłby po mieście
pieśni grane w dawnych wiekach.
Byłoby lato tysiąc dziewięćset dziesięć,
za domem by szumiała rzeka.
Widzę tam wszystkich nas - idących brzegiem,
mnie, żonę, dzieci pod cieszyńskim niebem.
Może i dobrze, że człowiek nie wie,
co go czeka.Artus Andrus
CieszyńskaOryginalna wersja: Jaromir Nohavica
TěšínskáDo stolicy Słowacji dotarłem nie całkiem najprostszą drogą: z Warszawy przez Centralną Magistralę Kolejową, Katowice, Gliwice, znów Katowice, Czechowice-Dziedzice, Cieszyn, Czeski Cieszyn, Ostrawę, ponownie Czeski Cieszyn i Żylinę. Ponieważ jednak studium nocnych i porannych przesiadek może nie wydać się nikomu szczególnie pasjonujące, warto się więc zatrzymać przy czymś ciekawszym.
Zmierzając na stację w Czeskim Cieszynie nie wolno się spieszyć – szybki marsz przez polską część miasta oznaczałby pominięcie wielu ciekawych punktów i jeszcze ciekawszych opowieści.
Niezapomniane lato 1910 roku, gdy rozpoczynający się wiek zapowiadał się jak u Nohavicy jako piękne dwudzieste stulecie, a nie piekło, którym stał się zaledwie kilka lat później, dla Cieszyna oznaczało ważną rocznicę – miasto powstało równo 1100 lat wcześniej, a wszystko zaczęło się od długo wyczekiwanego spotkania. Trzej bracia: Leszko, Cieszko i Bolko nie widzieli się przez wiele czasu. Wcześniej byli ze sobą bardzo zżyci, jak na zgodne rodzeństwo przystało, spędzili razem dzieciństwo, dzieląc troski dorastania. Gdy bracia znów się spotkali radość była tak wielka, że „cieszenie się” trzeba było uczcić – założyli miasto, które na pamiątkę chwili szczęścia nazwali Cieszynem.
W czasach, gdy doszło do spotkania tereny nad Olzą porastały gęste lasy, przerzedzone w miejscu, z którego wyciekał strumyk i skąd rozciągał się widok na dolinę Olzy. Pierwszą budowlą powstającego grodu był domek myśliwski, potem zaczęli ściągać osadnicy i tak się zaczęło.
Miło byłoby napisać, że – tak jak głosi legenda - Studnia Trzech Braci, położona zaledwie kilka kroków od cieszyńskiego Rynku, pamięta tamten dzień. Po raz pierwszy wpłynęła jednak do historii dopiero w drugiej ćwierci XV wieku, nazywana studnią bracką. Braćmi nie byli jednak średniowieczni książęta, lecz ojcowie Dominikanie, do których należała. Uzyskiwana z niej woda pełniła ważną rolę w życiu miasta, a swobodny dostęp do niej gwarantowały umowy sprzedaży sąsiednich gruntów.
W XVII wieku, gdy studnia była już w rękach miasta, również rzetelnie o nią dbano, opłacając prace murarskie i robotników, co upamiętniają do dziś zachowane rachunki. Kolejne lata były mniej łaskawe i kto wie, czy ujęcie wody przetrwałoby do dziś, gdyby nie pomogła mu legenda.
Choć bowiem rok 810 jako data założenia grodu pochodzi ze śląskich kronik, to o studni w tym czasie dawne materiały nie wspominają. Burmistrz, a zarazem kronikarz miasta (dobre to czasy, gdy można łączyć te dwie funkcje!) Alojzy Kaufmann znał jednak lokalne podania jak nikt inny. Jeżeli nawet nieco je wzbogacał własną wyobraźnią, to nie należy go za to potępiać. Tym bardziej, że w 1817 roku legendę opowiedział samemu cesarzowi Franciszkowi I, co stało się później bodźcem do remontu studni.
Sześcioboczna żeliwna altanka stanęła jednak dopiero w 1868 roku. Znajduje się w niej treść legendy o trzech braciach oraz płaskorzeźba przedstawiająca ich spotkanie.
Kilka kroków poniżej studni płynie skromny potok Młynówka. Płynie przynajmniej w teorii – po długotrwałej suszy na dnie ocalały jedynie niewielkie kałuże, które nie do końca pasują do obrazu Cieszyńskiej Wenecji, jaką Młynówka wraz z położoną powyżej ulicą Przykopa zwykle tworzy.
W XVI wieku nad Młynówką osiedlali się rzemieślnicy, którzy do swojej pracy potrzebowali wody – garbarze, białoskórnicy, sukiennicy czy tkacze. Już wtedy mieszczanie zyskali przywilej zwalniający ich z obowiązku czyszczenia przykopy. Wokół wyschniętego niemal na wiór kanału unosi się zapach sugerujący, że ów przywilej pozostaje do dziś w mocy.
Nieco powyżej studni i kanału znajduje się cieszyński Rynek, a przy nim ratusz, przebudowywany tyle razy, że pewnie nawet Alojzy Kaufmann miąłby problem ze zliczeniem wszystkich wersji. Obecna, neoklasycystyczna odsłona pochodzi z 1846 roku. Na ratuszowej wieży umieszczony jest herb miasta. Przedstawia dwie baszty zwieńczone czerwonymi hełmami, otwartą bramę pomiędzy nimi, a ponad murami złotego orła w koronie. Poniżej murów w herbie płynie Olza. Herb Czeskiego Cieszyna jest niemal identyczny – odróżnia go tylko orzeł pozbawiony korony oraz odmienna tarcza.
Fasadę gmachu położonego przy sąsiedniej pierzei, jednego z najwyższych przy Rynku, zdobi jeleń z imponującym porożem. Gdy 29 czerwca 1912 roku otwierano nowy gmach „Hotelu pod Brunatnym Jeleniem” (wcześniejszy stał kilka stuleic, a w XVIII wieku gościł nawet cesarza) imponujący był tu każdy szczegół – secesyjny wystrój wnętrz kawiarni, restauracji, sali balowej, a nawet kręgielni, przede wszystkim jednak 67 pokoi wyposażonych w komfortowe łazienki, centralne ogrzewanie czy lodówki.
Wszystko tu było po wiedeńsku – ze stolicy monarchii przyjeżdżali artyści, podawano wiedeńską kuchnię i wiedeńskie ciasta. Nawet ostrzyc się można było po cesarsko-królewsku – obsługujący gości niejaki Franciszek Hermann nosił tytuł „królewskiego nadwornego fryzjera”.
Po wspomnieniu luksusu czas na wspomnienie potęgi. Założony przez braci gród rozwijał się prężnie i już w 1290 roku został stolicą Ducatus Tessinensis, czyli Księstwa Cieszyńskiego, rządzonego do połowy XVII wieku przez Piastów, później przez Habsburgów. Na wzgórzu w XIV wieku wzniesiony został zamek, a właściwie dwa zamki – potężniejszy, górny z basztami, wieżą oraz częścią mieszkalną oraz dolny, pełniący funkcje gospodarcze, mieszczący kwatery służby oraz lochy. W czasie wojny trzydziestoletniej zamek został zniszczony tak bardzo, że ostatnia cieszyńska piastowska księżna – Elżbieta Lukrecja – po zakończeniu walk musiała zamieszkać w kamienicy przy Rynku. Była to chyba najbardziej pechowa Piastówna w dziejach – na Księstwo Cieszyńskie spadły w jej czasach wszystkie możliwe plagi, a księstwo łupiły i paliły wojska z całej Europy. Świat został wywrócony do góry nogami, zgodnie z legendą nie tylko w przenośni, ale dosłownie – gruszę w jednej z pobliskich wsi szwedzcy żołnierze zasadzili ponoć korzeniami do góry.
Skutek ciężkich czasów jest taki, że i przy zwiedzaniu potrzebna jest wyobraźnia, gdyż zamek dolny został przebudowany w połowie XIX wieku na Pałacyk Myśliwski Habsburgów, po górnym zaś została tylko Wieża Piastowska, Wieża Ostatecznej Obrony oraz romańska rotunda. Z Góry Zamkowej roztacza się ciekawy widok na Czeski Cieszyn, z Wieży Piastowskiej (wcześnie rano zamkniętej) jeszcze ciekawszy.
U podnóża zamku płynie Olza, a jej brzegi spina Most Przyjaźni. Dziś granica wygląda tak, jak każda granica wyglądać powinna – w budynku, gdzie dawniej urzędowali pogranicznicy mieści się świetlica Krytyki Politycznej „Na granicy”, organizująca wydarzenia kulturalne oraz zajęcia dla dzieci i młodzieży.
Nie zawsze było jednak tak pięknie. Będące od zawsze jednym organizmem miasto zostało podzielone w 1920 roku po wojnie polsko-czechosłowackiej o Śląsk Cieszyński. Granica została wyznaczona na Olzie, co oznaczało, iż po polskiej stronie pozostało Stare Miasto, po czeskiej – główny dworzec kolejowy i tereny przemysłowe.
Ofiarą podziału miasta padły też cieszyńskie tramwaje. Otwarta zaledwie dziesięć lat wcześniej sieć przestała funkcjonować w kwietniu 1921 roku, gdyż kontrole graniczne paraliżowały ruch. Słowo „sieć” brzmi dumnie, ale ta cieszyńska była wyjątkowo skromna – liczyła 1793 metry, tramwaj kursował z ulicy Bielskiej przez Rynek i most do dworca położonego dziś po czeskiej stronie. Istniała też odnoga do równie skromnej, bo wyposażonej w zaledwie trzy tory zajezdni. Przejażdżka kosztowała nie więcej niż 14 halerzy, a cały tabor składał się z czterech wagonów, z czego trzy były w ruchu zapewniając 10-12-minutową częstotliwość, czwarty pełnił funkcję rezerwy.
Linia była jednotorowa, a mijanki zlokalizowano przy moście oraz na Rynku, gdzie dziś cieszyńskie tramwaje upamiętnia tablica oraz fragment torów. Powrócić do przeszłości można na bardzo ciekawej
stronie, gdzie znajdują się pocztówki sprzed stu lat, na których widać tramwaje podczas ich krótkiej służby w Cieszynie.