W 1656 roku wiosna nadeszła późno. W sobotę, 1 kwietnia, było jeszcze mroźno i prószył śnieg. Takich tłumów jak tego dnia we Lwowie nie było chyba nigdy. Większość ziem Rzeczypospolitej była już zajęta przez Szwedów, król Jan Kazimierz przyjechał więc do grodu nad Pełtwią, a za nim wielu magnatów i drobnej szlachty. Wszyscy szeptali, że zdarzy się coś ważnego.
Rzymskokatolicka katedra, położona tuż koło Rynku, była wypełniona do ostatniego miejsca. Wokół ołtarza zasiedli biskupi i senatorowie, świątynię wypełniała szlachta, radni miejscy z burmistrzem na czele, przedstawiciele cechów, lwowscy Ormianie (choć należeli do innego obrządku), a w końcu i chłopi.
Zwiedzając lwowską katedrę wyobrażam sobie ten dzień tak, jak malował
Jan Matejko i opisał w trzydziestym rozdziale drugiego tomu
Potopu Sienkiewicz. Wnętrze świątyni tonie w dymie kadzidła, płoną tysiące świec. Jan Kazimierz klęczy między stallami a ołtarzem. Przyjmuje komunię świętą z rąk nuncjusza papieskiego Pietro Vidoniego, by w końcu przemówić:
Wielka człowieczeństwa Boskiego Matko i Panno! Ja, Jan Kazimierz (…) tę oto konfederacyję czynię: Ciebie za Patronkę moją i państwa mego Królową dzisiaj obieram. Mnie, Królestwo moje Polskie, Wielkie Księstwo Litewskie, Ruskie, Pruskie, Mazowieckie, Żmudzkie, Inflanckie i Czernihowskie, wojsko obojga narodów i pospólstwo wszystko Twojej osobliwej opiece i obronie polecam (…).
A że z wielkim żalem serca mego uznaję, dla jęczenia w presji ubogiego pospólstwa oraczów, przez żołnierstwo uciemiężonego, od Boga mego sprawiedliwą karę przez siedem lat w królestwie moim (…) ponoszę, obowiązuje się, iż po uczynionym pokoju starać się będę ze stanami Rzeczypospolitej usilnie, ażeby odtąd utrapione pospólstwo wolne było od wszelkiego okrucieństwa.Pełny tekst królewskiej przysięgi można znaleźć
tu. Pomysł wyszedł od królowej Ludwigi Marii Gonzagi, a autorem tekstu ślubowania był Andrzej Bobola, jezuita, męczennik, kanonizowany w 1938 roku. Po wygłoszeniu przysięgi przez króla, w imieniu „rządców, dostojników i wszystkich ludów królestwa tego” ślubował podkanclerzy koronny Andrzej Trzebicki. To właśnie szlachta i magnaci nie dopuścili jednak do zmniejszenia obciążeń chłopów, więc choć pokój nadszedł po kilku latach, śluby nigdy nie zostały dotrzymane. Główną ideą było jednak zmotywowanie narodu do walki z najeźdźcą w momencie, gdy sytuacja państwa była bardzo zła i ten cel osiągnięto.
Śluby króla Jana Kazimierza przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej są do dziś pierwszym skojarzeniem z lwowską katedrą, choć i wcześniej i później widziała ona niemało. Budowa świątyni pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny rozpoczęła się w 1360 roku i trwała ponad sto lat. Długo przed jej ukończeniem, w 1434 roku, w katedrze odprawiono mszę żałobną za Władysława Jagiełłę.
Najcięższy okazał się wiek dwudziesty, choć świątynia nie została na szczęście zniszczona. W 1946 roku władze sowieckie nakazały przeniesienie instytucji religijnych do Polski, miasto musiał też opuścić arcybiskup Eugeniusz Baziak. Do dziś jednak w katedrze odprawiane są msze w języku polskim, choć odwiedzając katedrę ponownie na początku maja trafiam na jedyną eucharystię sprawowaną po ukraińsku.
Dzisiejszy wygląd wnętrze świątyni uzyskało podczas przebudowy w stylu barokowym, dokonanej w latach 60. XVIII wieku. Wtedy powstały cztery ogromne posągi ojców kościoła: św. Augustyna, św. Grzegorza, św. Ambrożego i św. Hieronima. Obraz Matki Boskiej łaskawej nie jest tym samym, przed którym ślubował Jan Kazimierz, oryginał przechowywany jest w skarbcu na Wawelu, w katedrze pozostała kopia.
Po wyjściu z dość skromnej pod względem zdobień katedry warto podejść do renesansowej Kaplicy Boimów, zdobionej bardzo obficie. Miała być symbolem bogactwa i statusu najpierw Jerzego Boima, lekarza, który wzbogacił się na handlu suknem, później też jego syna Pawła, także medyka, a poza tym filozofa, pełniącego nawet urząd wójta. Dekoracja rzeźbiarska obejmuje posągi św. Piotra i Pawła, sceny pasyjne, a nawet św. Jerzego walczącego ze smokiem. Kaplica Boimów była kiedyś jedną z kilku na otaczającym katedrę cmentarzu, który pod koniec XVIII wieku zlikwidowano.