Czy można toczyć historyczne spory przy pomocy architektury? Wielkimi pomnikami przekonywać do swoich racji? Historia wielokrotnie pokazywała, że tak. Dzisiejsza Macedonia potwierdza to najdobitniej.
Konflikt z Bułgarią dotyczy języka i kultury. Wielu Bułgarów nie uważa nawet macedońskiego za oddzielny język, a jedynie dialekt „zapisany na serbskiej maszynie do pisania”. Konstantin Miladinov i jego brat zdaniem Bułgarów reprezentują literaturę bułgarską, zdaniem Macedończyków – macedońską.
Najgorzej sytuacja wygląda jednak w przypadku Grecji, dlatego w wielu oficjalnych instytucjach Macedonia wciąż jest „FYR”, czyli „Byłą Jugosłowiańską Republiką Macedonii”. Grecja uważa bowiem, że nazwa Macedonia zarezerwowana jest dla jednej z greckich prowincji, do nazwy państwa macedońskiego chce dodać „wardarska”, podkreślając, że historyczna Macedonia obejmuje większy obszar – także Macedonię Pirińską i Egejską. Przyznawanie się Macedończyków do Aleksandra Wielkiego Grecy uważają za uzurpację i mają trochę racji. Dzisiejsi Macedończycy są Słowianami, potomkami plemion przybyłych w VII wieku n.e. i ze starożytnymi Macedończykami, w tym Aleksandrem Wielkim rządzącym tysiąc lat wcześniej nie mają wiele wspólnego. Rzeczywistość jest chyba jeszcze bardziej skomplikowana, bowiem słowiańscy najeźdźcy wchodzili w związki z miejscową ludnością, co widać do dziś w charakterystycznej urodzie Macedończyków. O to zaś, czy starożytni Macedończycy byli spokrewnieni z Grekami czy też stanowili oddzielną grupę etniczną, uczeni spierają się do dziś.
Dzisiejsza Macedonia uczyniła jednak z Aleksandra Wielkiego narodowe dobro, samoloty lądują na lotnisku, któremu władca patronuje, podobnie jak autostradzie, prowadzącej rzecz jasna do greckiej granicy.
Nawet jeśli architektoniczne szaleństwo, które dotknęło Skopje w ostatnich latach jest z powyższym związane bardzo pośrednio, w jakiejś mierze jest skutkiem tych wszystkich historyczno-kulturowych konfliktów. Jeżeli ktoś, podobnie jak ja, dotrze do stolicy Macedonii dysponując przewodnikiem wydanym zaledwie sześć lat temu, zdziwi się, jak wielu wyglądających na zabytkowe budowli w nim nie opisano. Nie ma co jednak oskarżać wydawnictwa – im bardziej monumentalny gmach widzimy, tym jest on nowszy.
W 2010 roku rozpoczęto realizację projektu „Skopje 2014”, polegającego na budowie ponad dwudziestu ogromnych gmachów, głównie w stylu neoklasycystycznym, mających mieścić siedziby urzędów publicznych lub placówek kultury i nawiązywać do dawnej potęgi kraju. Powstają też nowe mosty i aż czterdzieści pomników. Inwestycje są opóźnione, budowa niektórych obiektów wciąż nie została ukończona.
Kosztująca nawet pół miliarda Euro przebudowa stolicy kraju z wysokim poziomem bezrobocia i biedy, musi nasuwać skojarzenia z państwami totalitarnymi. Tym silniejsze, że wszystko jest pomysłem jednej partii o jakże obiecującej nazwie „Wewnętrzna Macedońska Organizacja Rewolucyjna – Demokratyczna Partia Macedońskiej Jedności” i wywodzącego się z niej premiera Nikoli Gruewskiego. Inne siły polityczne były projektowi niechętne, podobnie jak część mieszkańców. Inwestycje budzą skrajne emocje – niektórzy chwalą je jako element polityki historycznej (obejmującej także nowe treści w podręcznikach i badania naukowe w celu udowodnienia „antycznego” pochodzenia dzisiejszych Macedończyków), wielu krytykuje w najostrzejszych słowach, nazywając kiczem, historyczną obsesją, nacjonalistycznym przekrętem, Disneylandem a nawet pralnią brudnych pieniędzy.
Podobna krytyka pojawia się w zagranicznych publikacjach. U niektórych przyjezdnych nowa architektura budzi zachwyt, większość komentarzy jest jednak raczej nieprzychylna, przebudowa miasta wywołuje niezliczone ironiczne komentarze.
Paradoksalnie dzisiejsza modernizacja w duchu monumentalnym wpisuje się w legendę o początkach miasta. Skopje położone jest w płytkim basenie otoczonym aż siedmioma górami (Žeden, Suva Gora, Vodno, Kitka, Katlanovo, Skopska Crna Gora oraz Šar Planina) a do miasta prowadzi siedem dróg przez siedem wąwozów. Skądś to znamy, prawda? Dawno, dawno temu w miejscu dzisiejszego miasta miał się znajdować ogromny głaz łączący łańcuchy górskie, wyglądający jak głowa giganta, na którego rzucono klątwę zamykającą wszystkie otwory w jego twarzy. Pewnego dnia wędrujący przez góry heros przy pomocy magicznej włóczni otworzył siedem otworów (oczy, uszy, nozdrza, usta), zapewniając dostęp do miejsca, w którym powstała osada. Taka właśnie ma być geneza dróg prowadzących do miasta oraz jego nazwy, pochodzącej od „kopje” czyli włóczni. Forma „Skopje” oznaczałaby „włócznią” lub „przy pomocy włóczni”.
Spacer szlakiem skopijskiej megalomanii zaczynam na placu Macedonia. Za płotem sugerującym kolejne inwestycje stoi pomnik zwany „Wojownik na koniu”, mający wysokość pięciu pięter. Wszyscy i tak wiedzą, że ogromny monument będący symbolem projektu „Skopje 2014” to Aleksander Wielki, po co więc drażnić Greków wpisując to w oficjalnej nazwie? Figura jeźdźca ma 14,5 metra wysokości, cokół 10 metrów, całość kosztowała ponad siedem milionów Euro.
Niedaleko pomnika, na osi ulicy 11 Oktomvri, tak, by każdy zbliżający się do centrum widział budowlę z dużej odległości, zlokalizowano „Wrota Macedonii”. Bogato rzeźbiony łuk triumfalny z oczywistymi elementami antycznymi przywołującymi wielką historię kraju, ma upamiętniać dwudziestą rocznicę odzyskania niepodległości. Na szczycie ulokowano punkt widokowy.
Stary Kamienny most nad Wardarem widnieje na każdej mapie, dwóch jego braci nie zdążono jeszcze dorysować. Pierwsza z nowych kładek ozdobiona jest rzeźbami starożytnych władców i prowadzi do neoklasycystycznego budynku Muzeum Archeologicznego, otwartego w ubiegłym roku. Obok muzeum stoją trzy kolejne, nawiązujące do dawnej architektury budynki, mieszczące kolejno Agencję Komunikacji Elektronicznej, siedzibę Policji Finansowej i Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Można tu dojść następną nową kładką, zapełnioną figurami malarzy, kompozytorów i innych artystów. Kompozytor Todor Skalovski, autor hymnu narodowego Macedonii, wygląda, jakby pilnie potrzebował do toalety, malarz impresjonista Dimitar Pandilov z trudnego do odgadnięcia powodu próbuje sobie włożyć do ucha ołówek.
Przed Starą Czarsziją, blisko cerkwi św. Dymitra i łaźni Daut paszy jest jeszcze jeden ogromny pomnik nieustępujący Aleksandrowi – to Filip II, oficjalnie określony po prostu jako „Wojownik”. Rzecz jasna i on ma kilka pieter wysokości – sama figura władcy, który unosi do góry zaciśniętą prawą pięść, a w lewej dłoni trzyma miecz ma trzynaście metrów, cokół osiemnaście.
Nad samą rzeką, na lewo od Kamiennego Mostu znajduje się Muzeum Macedońskiej Walki, obok niego Teatr Narodowy, robiący najważniejsze wrażenie w nocy, gdy jest pięknie oświetlony. To wszystko oczywiście nie koniec. W budowie są kolejne kolosy – siedziba ministerstwa finansów, hotele czy nowy gmach opery.
Przebudowa stolicy Macedonii w ramach projektu „Skopje 2014” nie jest pierwszą. Zniszczone w 1963 roku przez trzęsienie ziemi miasto przeszło modernizację związaną z odbudową, podczas której powstało wiele gmachów mających formy futurystyczne. Jednym z najdziwniejszych wydaje mi się budynek poczty, który sprawia wrażenie połączenia łodzi podwodnej ze statkiem kosmicznym. Znacznie przyjemniejsze odczucia budzi, również dość nowa, cerkiew św. Klemensa Ochrydzkiego, ucznia św. Cyryla i Metodego. Architektura świątyni oparta jest na motywach kopuł i łuków.
Skopje jest miastem pomników, spośród tych monumentalnych warto jeszcze obejrzeć Pomnik Poległych Bohaterów Macedonii, przy którym płonie wieczny ogień. Na szczęście oprócz pięciopiętrowych rzeźb są także skromniejsze. Dość dziwne wrażenie robią dwie niewiasty, które – jak głosi tabliczka – symbolizują przypadkowe spotkanie. Znacznie lepiej wypadają rzeźby pucybuta czy ulicznych grajków. Pozbawione zadęcia pomniki są jednak w mniejszości, dominuje megalomania, nawet lwy na moście mają monstrualne rozmiary, a cokoły ich pomnika obowiązkowo ozdabiają płaskorzeźby o tematyce antycznej.
Jeszcze jednym elementem modernizacji miasta jest transport publiczny. Od razu rzucają się w oczy czerwone piętrusy z charakterystyczną wnęką koło kierowcy. Dość wierna kopia londyńskich Routemasterów, z tym że dostosowana do ruchu prawostronnego, jest dziełem chińskim i została wyprodukowana przez firmę Yutong. Skopje zamówiło 202 takie pojazdy, które mają już duży udział w przewozach. Resztę taboru stanowią miejscowe konstrukcje oraz liczne używane autobusy sprowadzone z Europy Zachodniej.