Coś jest w cyfrze „2”, że to właśnie ten numer noszą najciekawsze linie tramwajowe. Amsterdamska dwójka łączy starówkę z muzeami, budapesztańska zapewnia widoki na Dunaj, wiedeńska krąży wokół Ringu. Także w Belgradzie turyści powinni przejechać się właśnie dwójką.
Linia 2 kursuje po trasie okrężnej, przystankiem początkowym jest Pristanište (czyli Przystań), gdzie rozpoczynają się rejsy statków turystycznych po Sawie i Dunaju. Stąd tramwaje wykonują kółka w obu kierunkach. Wyjeżdżając z pętli w górę miniemy najpierw twierdzę Kalemegdan i początek deptaka kniazia Michała, a potem podążać będziemy ulicą Tadeusza Kościuszki wzdłuż muru ogrodu zoologicznego. W pobliżu, przy wejściu do Dolnego Zamku kończą bieg linie 5 i 9Ł. Dwójka skręca jednak w przeciwną stronę i przecina dzielnicę Dorćol ulicą Cara Dušana. Nazwa dzielnicy oznacza „skrzyżowanie czterech dróg”, krzyżowały się tu jednak także losy mieszkańców całego regionu, okolicę oprócz Serbów zamieszkiwali też Turcy, Austriacy, Żydzi, a nawet Grecy. Tory poprowadzone są po bokach jezdni, co było częstym rozwiązaniem w Austro-Węgrzech, które przetrwało do dziś w wielu miastach dawnego imperium, np. w Zagrzebiu czy Lwowie. Infrastruktura jest w złym stanie, wagon rzadko przekracza 15 km/h, buja się mocno i co chwilę jest blokowany przez samochody. Przejazd jest dość ciekawy, jednak gdy komuś się spieszy, spacer będzie lepszym pomysłem.
Równolegle do ulicy Cara Dušana biegnie Strahinjića Bana, słynąca z dużej liczby kawiarń. Prawdziwy rekord należał jednak przed stu laty do zaledwie stumetrowej ulicy Makedonskiej, gdzie lokali było aż siedemnaście, co oznacza, że jedna kawiarnia przypadała na każde sześć metrów ulicy. Dzisiejsza Strahinjića Bana bywa nazywana przez złośliwych serbską „Silicone Valley”, bynajmniej nie z powodu mikroprocesorów, lecz ze względu na gromadzące się tu ponoć w letnie wieczory damy o silikonowo ulepszonej urodzie.
Tramwaj buja się dalej, by kilka przystanków później skręcić w prawo i zatrzymać w pobliżu pomnika Vuka Karadžića, reformatora języka serbskiego, któremu zawdzięczamy chwalebną dla przyjezdnych zasadę „Pisz, jak mówisz, czytaj, jak jest napisane”. Karadžić publikował zbiory podań ludowych, a już w 1818 roku wydał pierwszy słownik języka serbskiego.
Przy Bulwarze Króla Aleksandra zlokalizowane są wydziały techniczny i prawny Uniwersytetu, a przed tym pierwszym na pomniku zasiada Nikola Tesla, wynalazca nazywany serbskim Edisonem. Uczony opatentował trzysta wynalazków, a na jego cześć nazwana została jednostka indukcji magnetycznej.
Po zajęciach z lingwistyki, a później fizyki dwójka dowozi pasażerów do przykrej lekcji historii. Na rondzie Slavija tramwaj skręca w ulicę Nemanjina, przy której mija dwa położone symetrycznie po obu stronach ulicy budynki, wyglądające, jakby zostały zbombardowane przez chwilą. Naloty wojsk NATO na Serbię, prowadzone w ramach operacji „Allied Force” trwały od 24 marca do 10 czerwca 1999 roku, a ich celem było zmuszenie Slobodana Miloševicia do zaprzestania działań wojennych w Kosowie. Gmachy przy skrzyżowaniu ulic Nemanjina i Kneza Miloša były naturalnym celem, tu bowiem mieściło się serbskie Ministerstwo Obrony Narodowej. Ruiny są dziś najbardziej widoczną pozostałością po NATO-wskich nalotach.
Przed narożnym budynkiem po drugiej stronie ulicy, będącym siedzibą rządu, w 2003 roku zamordowany został premier Zoran Djindjić. Niezwykle charyzmatyczny i popularny polityk zginął, ponieważ podjął próbę walki z mafią.
Na dalszej trasie dwójka mija jeszcze dworzec kolejowy i autobusowy, wydział ekonomiczny Uniwersystetu oraz Brankov most. Nawet wielu mieszkańców Belgradu nie wie, kogo on właściwie upamiętnia – w rzeczywistości poetę Branko Radičevića, ale dość powszechny jest pogląd, że autora literatury dziecięcej Branko Ćopića, który zginął skacząc z tego mostu do Sawy. Wcześniej, w początkowych latach komunizmu most nosił nazwę „Braterstwa i Jedności”. Dziś słynie jako most samobójców, najpopularniejsze miejsce w stolicy Serbii, przy którym dość często można spotkać patrole policji rzecznej szukające ciał.
O tych nieprzyjemnych zdarzeniach z belgradzkiego życia lepiej szybko zapomnieć. Wracamy już do pętli Przystań, gdzie tramwaj wraz z pasażerami odbywa krótki postój wyrównawczy. Można również zdecydować się na podróż dwójką wykonującą pętlą w przeciwną stronę i wymienione obiekty minąć w odwrotnej kolejności. Do przejażdżki zniechęca jednak fakt, iż zalety jeżdżącego w kółko tramwaju odkryli również bezdomni, więc w deszczowe przedpołudnie stanowią oni niemałą grupę pasażerów.