Ta opowieść zaczyna się jak dziesiątki innych. Któż nie słyszał o królu, który potrzebował pieniędzy? O królu, który – dajmy na to – wydawał na sztukę tak wiele, że na inne cele zaczynało brakować? By nie szukać daleko, choćby Stanisław August Poniatowski będzie dobrym przykładem. A władca, który w desperacji oczekiwał pomocy od alchemików? Też było. Praskie dzieje Rudolfa II Habsburga, wzbogacone w niektórych wersjach (np. tej Leo Perutza) o poboczny wątek rzeczywistego bądź wyśnionego romansu z żoną żydowskiego bankiera, są znane aż zbyt dobrze.
Gdy zatem wiodący wystawne życie August II Mocny zwraca się do niejakiego Johanna Friedricha Böttgera, ucznia aptekarza i coraz bardziej znanego alchemika, wydaje się, że z takiej historii nic nowego nie wyniknie. Aż chce się ziewnąć i sięgnąć po legendę o bardziej obiecującym początku.
Czasem jednak zdarzają się niespodzianki. Wszystko zaczyna się tak jak zawsze: w 1700 roku Böttger zamyka się przed światem, by szukać substancji, która wyleczy wszystkie choroby i zamieni metale nieszlachetne w złoto. O jego działaniach szybko robi się głośno, a król, bardzo zainteresowany potencjalnymi efektami pracy alchemika, pozwala mu kontynuować badania w warunkach, które można byłoby nazwać aresztem domowym. Rok później Böttger ucieka do Wittenbergi, zostaje jednak schwytany przez wysłanników Augusta i przywieziony do Drezna.
Na przełomie 1706 i 1707 roku alchemik więziony jest w twierdzy Königstein. W kolejnych miesiącach i latach wciąż prowadzi badania, miesza tajemnicze substancje aż wreszcie osiągnął coś, co nie udało się nikomu przed nim. Sukces w niczym nie przypominał jednak złota.
Legenda głosi, że w ten właśnie sposób powstała receptura miśnieńskiej porcelany. Böttger rzeczywiście miał związek z jej stworzeniem, miał być jednak tylko uczniem Ehrenfrieda Walthera von Tschirnhaus, rzeczywistego autora, oraz kontynuatorem jego dzieła. Pierwszą fabrykę otwarto w Miśni w 1710 roku i tak oto, tysiąc lat po Chińczykach, rozpoczęły się dzieje europejskiej porcelany.
Niezmiennie od 1722 roku symbolem fabryki są dwa skrzyżowane miecze. Początkowo produkcja odbywała się na zamku Albrechtsburg, od 1864 roku porcelana powstaje w dzisiejszej lokalizacji w Triebischtal, niedaleko końcowej stacji pociągów linii S1. Dziś mieści się tu także muzeum, w którym można się zapoznać z kolejnymi etapami produkcji.
Przed czasami porcelany Miśnia miała już jednak długą historię. Barwniejszą niż Drezno, które pozostawało słowiańską osadą rybacką jeszcze kilka wieków po tym, gdy nazywana „kolebką Saksonii” Miśnia stała się już w 968 roku siedzibą diecezji i stolicą Marchii Miśnieńskiej. Wszystko zmieniło się dopiero kilkaset lat później – w 1485 roku Drezno zostało stolicą Albertynów i zaczęło szybko zyskiwać na znaczeniu, gdy tymczasem Miśnia najlepsze czasy miała już za sobą.
Zostało po nich jednak bardzo wiele śladów. Na wysokim wzgórzu nad miastem wznosi się zamek Albrechtsburg, na którego dziedzińcu znajduje się katedra. By się tam dostać trzeba się najpierw wspiąć wąskimi uliczkami Starego Miasta. Dzielnica staromiejska nosi nazwę Bürgerstadt, a jej głównym punktem jest rynek z późnogotyckim ratuszem. Biały kolor budowli, której spadzisty dach jest przykryty śniegiem, kontrastuje z niebieskimi okiennicami. W oknach wystawiono ilustracje, wśród których szczególnie rzuca się w oczy diabeł z długim ogonem.