W samym Bad Schandau niewiele jest atrakcji, miło tu jednak pospacerować. Rano, gdy wysiadłem z promu i szedłem w stronę tramwaju panowała całkowita cisza. Prószył śnieg, nie było ani jednego samochodu, po ulicach nikt nie chodził. Gdy wracam jest już nieco więcej życia. Po wyjściu z Parku Zdrojowego dochodzi się do niewielkim Rynku, przy którym stoi luterański kościół św. Jana, w pobliżu jest też informacja turystyczna.
Bad Schandau można obejrzeć z góry. Wybudowana na przełomie 1904 i 1905 roku wieża widokowa wkrotce świętować będzie 110 urodziny. Winda wwozi na wysokość 52 metrów, gdzie oprócz tarasu widokowego jest też restauracja, oferująca podziwiającym dolinę Łaby przyjezdnym porcję grzańca. W mroźny dzień jest to propozycja nie do odrzucenia.
Wracając na prom wypatruję jeszcze porucznika Aldo Raine oraz członków jego upiornego oddziału – w pobliżu Bad Schandau, konkretnie nieco na wschód od miasta, kręcono niektóre sceny „Bękartów wojny” Quentina Tarantino.
W połowie 2014 roku po niemal siedemdziesięciu latach przywrócono połączenie kolejowe między niemiecką miejscowością Sebnitz, a czeską Dolní Poustevną. Z Bad Schandau wyjeżdżam więc w tą właśnie stronę. Ostatni pociąg przejechał przez granicę w dniu zakończenia wojny – 8 maja 1945 roku w godzinach popołudniowych i przewoził uciekających Niemców. Musiały minąć dziesiątki lat, upaść komunizm i zniknąć granice, by zaledwie kilometrowy odcinek torów doczekał się odbudowy. Przez wszystkie te lata niemieckie pociągi kończyły bieg w Sebnitz, czeskie w Dolní Poustevnej.
Dzięki porozumieniu Kraju Usteckiego oraz Saksonii dziś bezpośrednie pociągi kursują z Deczyna do Rumburka tranzytem przez Niemcy. Tabor to niemieckie Desiro, ale obsługę zapewnia ČD. Pociągi kursują przez cały dzień co dwie godziny. Ponieważ bilet jednodniowy VVO ważny jest tylko do Sebnitz, bilet powrotny na krótki odcinek graniczny kupuję u czeskiego konduktora za 80 Centów, oczywiście można też płacić w Koronach.
Niejako przy okazji przejeżdżam malowniczą linią przecinającą Góry Połabskie i Park Narodowy Szwajcaria Saksońska. Na 15-kilometrowej trasie z Bad Schandau do Sebnitz jest 29 mostów i wiaduktów oraz siedem krótkich tuneli. W Sebnitz wielu pasażerów przesiada się w kierunku Neustadt in Sachsen, a mój pociąg rusza by pokonać odbudowany odcinek graniczny, którym przejazd trwa trzy minuty.
Z Dolní Poustevnej wracam do Bad Schandau, w drodze do Drezna wysiadam jeszcze w Pirnie, której nazwa wskazuje, że w czasach pogańskich był to ośrodek kultu Perkuna. Dawne miasto targowe, również częściowo zniszczone podczas nalotów i odbudowane, uchodzi dziś za bramę do Szwajcarii Saksońskiej. Z dworca w kierunku Rynku wiedzie zabudowana willami Gartenstraße, później trzeba jeszcze chwilę krążyć staromiejskimi uliczkami, by oczom turysty ukazał się ratusz z lwami po obu stronach zegara słonecznego.
Nad miastem góruje wzgórze Sonnenstein, na którym znajduje się zamek. To miejsce ma smutną historię – od 1940 do 1942 roku w zamkowych piwnicach wymordowano w komorze gazowej piętnaście tysięcy osób chorych psychicznie. Prowadzona w III Rzeszy Akcja T4 miała na celu „likwidację życia niewartego życia”. Naziści rozumieli przez to większość chorób umysłowych, m.in. schizofrenię, ale w pewnych wypadkach nawet padaczkę.