Zapoznanie się z Brukselą w jeden dzień to karkołomne zadanie. Choć stolica Belgii dość często uważana jest za miasto mniej ciekawe od innych europejskich stolic, nazywana jest też miastem raczej nudnym, to jest tu wiele miejsc wartych odwiedzenia. Jest też rozległa sieć tramwajowa obsługująca oddalone od centrum przedmieścia, z którą zapoznam się tylko w niewielkim stopniu.
Pierwszym punktem na liście jest oczywiście Grand Place. Gdy docieram tam wcześnie rano trwa właśnie wielkie sprzątanie. Sądząc po imponującej liczbie papierów, kartonów, puszek, butelek oraz części garderoby, wielu mieszkańców miasta i gości musiało spędzić upojną noc. Teraz jednak staromiejskie uliczki z placem włącznie są niemal pozbawione ludzi, pełne natomiast śmieciarek, pomiędzy którymi snują się nieliczni azjatyccy turyści, widocznie jedyni, którym chce się wstawać wcześniej niż o dziesiątej nad ranem.
Najbardziej znanym (i najtrudniejszym do sfotografowania w całości) obiektem na Grand Place jest Ratusz, czyli Hôtel de Ville. Najstarsza część wybudowanego w stylu gotyku brabanckiego ratusza powstała w pierwszej połowie XV wieku, imponującą wieżę ukończono w 1455 roku. Fasadę zdobi ogromna liczba rzeźb.
Na przeciwko ratusza znajduje się Dom Królewski (Maison du Roi) mieszczący obecnie Muzeum Miejskie Brukseli. W języku niderlandzkim budynek znany jest jako „dom chleba”, co jest nazwą znacznie bardziej odpowiednią – chleb rzeczywiście w tym miejscu sprzedawano (choć nie w obecnym budynku, lecz w stojącym tu wcześniej), król nigdy tu jednak nie mieszkał.
Rynek otaczają zabytkowe kamienice, które swoje nazwy zawdzięczają rzeźbom na fasadzie. W tych kamienicach miały siedziby cechy, a pomysłowość ich przedstawicieli nie znała granic. Piekarze rezydowali w budynku znanym jako... „Król Hiszpanii” (ze względu na popiersie Karola II na fasadzie), producenci łoju w kamienicy ozdobionej płaskorzeźbą taczki, a budynek zwany jako „Torba” to siedziba związku stolarzy. Siedzibę rzeźników z kolei zdobi łabędź, a gmach znany jako „Złote drzewo” należy do piwowarów. Spacerując po rynku zastanawiam się, jakie byłyby zdobienia kamienic, gdyby musiały się one precyzyjnie odnosić do lokatorów i ich zajęć. Rzeźnicy nie mieliby łatwo.
Ciekawa jest wschodnia pierzeja rynku, przy której znajduje się Dom Książąt Brabanckich. Fasadę złożonego tak naprawdę z siedmiu połączonych budynków gmachu zdobią popiersia książąt.
Najsłynniejszym Brukselczykiem, który mimo skromnych rozmiarów (61 cm wysokości) dysponuje pęcherzem o nieograniczonej pojemności jest stojący przy Rue de l'Étuve Manneken Pis. Figurka często ubierana jest w przeróżne stroje. Legend tłumaczących genezę rzeźby jest wiele. Chłopiec miał być synem króla (w innej wersji mieszczanina), który zaginął w lesie i został odnaleziony, gdy właśnie opróżniał pęcherz. Ciekawsza opowieść mówi o dziecku, które w czasie oblężenia miasta oddało mocz na podpalony lont zapobiegając wybuchowi. Najzabawniejsza historia dotyczy jednak królewskiego syna umieszczonego w czasie bitwy w koszu na drzewie. Dziecko wyraźnie znudzone działaniami wojennymi podniosło się w pewnym momencie i jak gdyby nigdy nic wysiusiało na nacierających przeciwników. Czyż może być cokolwiek bardziej zagrzewającego do walki?
Manneken Pis nie jest bynajmniej jedynym siusiającym pomnikiem w stolicy Belgii. Przy malutkiej uliczce Rue de Bouchers (znów rzeźnicy!) znajduje się figurka Jeanneke Pis, czyli siusiającej dziewczynki. Nie dotarłem niestety do kolejnej rzeźby z tej samej serii, Zinneke Pis, czyli oddającego mocz psa. Ciekawe, co będzie następne? Kot? Szympans? Europoseł?
Blisko i Grand Place i siusiającej dziewczynki znajdują się Galerie Królewskie Św. Huberta, czyli przykryte szklanym dachem pasaże handlowe otwarte w 1847 roku. Wychodząc z pasażu na północnym końcu wystarczy skręcić w prawo by po chwili znaleźć się przed katedrą św. św. Michała i Goduli. Kościół został podniesiony do godności katedry dopiero w 1961 roku, wcześniej pełnił funkcję kolegiaty.
Idąc dalej na wschód przecinam Rue de Royale, zaraz za którą znajduje się Park Królewski (Parc Royal). Na południowym krańcu parku, za Place de Palais, stoi Pałac Królewski, wybudowany w latach 1815-29. Fasada, którą dziś oglądamy pochodzi jednak z początku XX wieku, gdy na zlecenie Leopolda II pałac przebudowano. Nie jest on obecnie rezydencją królewską – król Filip I Koburg wraz z żoną Matyldą, panujący od lipca 2013 roku – mieszkają w pałacu w Laeken, położonym około pięć kilometrów na północ od centrum Brukseli.
Bruksela jest formalnie dwujęzyczna, wszystkie napisy są zarówno w wersji niderlandzkiej, jak i francuskiej. Zdecydowana większość mieszkańców (ok. 90%) mówi jednak po francusku i to właśnie ten język powszechnie na ulicach i w sklepach słychać. Po trzech dniach w Holandii miło wchodząc chociażby do piekarni usłyszeć przyjemnie brzmiący francuski – bonjour, s'il vous plâit, merci, bon appétit.
Po kilkunastominutowym spacerze i chwili zachwytu piekarnianym francuskim docieram do Dzielnicy Europejskiej. Bramą do niej jest plac Luksemburski, przy którym znajduje się dworzec o tej samej nazwie (Gare de Bruxelles-Luxemburg), a przede wszystkim gmachy Parlamentu Europejskiego. Sala posiedzeń znajduje się w głębi, w budynku im. Paula Henri Spaaka. Jedna z przebiegających wokół kompleksu alejek nosi nazwę Esplanade Solidarność 1980. Kompleks Europarlamentu w Brukseli jest jednym z trzech – część obrad odbywa się w Strasburgu, natomiast w Luksemburgu znajdują się sekretariat generalny i biblioteka. W ciągu roku 12 sesji plenarnych trwających cztery dni odbywa się w Strasburgu, 6 dodatkowych sesji dwudniowych w Brukseli. Tu również mieszczą się biura poselskie 751 Europosłów.
Kilkaset metrów na północ, przy rondzie Schumana znajduje się główna siedziba Komisji Europejskiej. Berlaymont – ogromny gmach, mający kształt litery X, został otwarty w 1969 roku i może pomieścić trzy tysiące osób. Zanim zbudowano siedzibę unijnej władzy w tym miejscu znajdowała się zakonna szkoła dla dziewcząt. To z pewnością o czymś świadczy. Nie mam pojęcia o czym, ale o czymś na pewno.
Po sąsiedzku znajduje się kolejny magazyn urzędników unijnych – Charlemagne. Do 1995 roku urzędowała tu Rada Unii Europejskiej, obecnie jest to siedziba Dyrekcji Generalnych Komisji Europejskiej. Przed budynkiem znajdują się bardzo ładne rzeźby – kojarzą się z młodością, tańcem, radością i witalnością, nie z biurami, biurkami, dyrekcjami i urzędami.
Po długim spacerze można odpocząć w Parku Pięćdziesięciolecia, upamiętniającym przypadającą w 1880 roku 50 rocznicę uzyskania niepodległości przez Belgię. Łuk triumfalny zwieńczony jest kwadrygą, w której znajduje się postać przedstawiająca Brabancję trzymającą flagę narodową.
Wychodzę z parku po wschodniej stronie, skąd już niedaleko do ważnego węzła komunikacji miejskiej Montgomery. Czas zapoznać się z brukselskimi tramwajami.