Gdy już wiadomo, jak wsiąść do tramwaju, można wyruszyć w podróż. Zacząć wypada od dwójki – według National Geographic to jedna z dziesięciu najciekawszych linii tramwajowych świata. Do samego wykazu można mieć zastrzeżenia – aż cztery pierwsze miejsca zajmują w nim linie w Ameryce Północnej, ale tym większy sukces Amsterdamu, będącego jednym z czterech miast europejskich, których tramwaj znalazł się na liście (pozostałe to 2 w Budapeszcie, 68 w Berlinie i 28 w Lizbonie).
Najpierw warto zapoznać się z samym dworcem. Zaprojektował go w stylu gotycko-renesansowym Pierre Cuypers. Fasada przypominającego średniowieczne katedry gmachu z dwoma wieżyczkami i ogromnym bogactwem zdobień robi duże wrażenie. Płaskorzeźby nawiązują do przemysłowej i handlowej potęgi miasta, podkreślając ekonomiczną i kolonialną wagę Holandii. Dworzec powstał na trzech sztucznych wyspach połączonych ze sobą, a posadowiono go na niemal dziewięciu tysiącach pali.
Oczekując na pociąg warto przyjrzeć się żeliwnej hali peronowej. Dach rozpiętości 45 metrów zaprojektował L.J. Eijmer, poszczególne elementy wyprodukowano w Derby w Wielkiej Brytanii. To właśnie przedłużające się prace przy dachu opóźniły otwarcie dworca, które miało miejsce 15 października 1889 roku.
Okolice stacji przebudowywane są od kilku lat ze względu na budowę linii metra północ-południe. W tym roku rozpoczęła się także rekonstrukcja wnętrz samego dworca.
Będący dziś jednym z symboli miasta obiekt początkowo wzbudzał wielkie kontrowersje, ponieważ zasłaniał widok z Damraku na port. Jego budowę nazywano nawet „najbardziej obrzydliwym atakiem na piękno i chwałę stolicy”. Po ponad 120 latach z tą opinią niemal nikt się już nie zgodzi.
Z pętli przed dworcem dwójka wyjeżdża ulicą Nieuwezijds Voorburgwal. W połowie długości tej ulicy, na wysokości placu Dam po lewej stronie znajduje się Nowy Kościół i Pałac Królewski, po prawej zaś imponujący dawny gmach poczty, a obecnie centrum handlowe Magna Plaza. Wzniesiony w latach 1895-1899 w stylu neogotyckim i neorenesansowym budynek znajdował się w rękach poczty do początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Gdy miniemy już plac Dam następny przystanek znajduje się przy ulicy Spui, a kolejny na Placu Królewskim (Koningsplein), gdzie można wysiąść, by pójść na Bloemenmarkt.
Dalej tramwaj jedzie wąską i malowniczą Leidsestraat. Ciągnąca się od Koningsplein do Leidseplein ulica pełna sklepów z pamiątkami, restauracji i kawiarń jest deptakiem, na który wjazd mają tylko tramwaje. I dla nich miejsca jest jednak niewiele, dlatego zdecydowano się na splot torów. Mijanki są możliwe na mostach nad Keisersgracht oraz Prinsensgracht. Na deptaku turyści zwracają większą uwagę na degustacje żółtych serów i pamiątki z rysunkiem konopi niż na dzwoniące tramwaje, które jeżdżą tu wolno, a motorniczowie starają się nie pozbawić nikogo życia. Do wypadków dochodzi o dziwo chyba dość rzadko.
Na Leidseplein można przesiąść się do tramwajów linii 7 i 10. Plac jest centrum życia nocnego, lecz także w dzień w restauracjach i kawiarniach są tu tłumy ludzi. Najciekawszym budynkiem przy placu jest neorenesansowy Teatr Miejski (Stadsschouwburg) z 1894 roku.
Jeżeli pojedziemy dwójką lub piątką przystanek dalej, znajdziemy się w dzielnicy muzeów. Przystanek znajduje się przy Rijksmuseum, zaprojektowanym podobnie jak dworzec główny (podobieństwo widać od razu) przez Pierra Cuypersa. Muzeum prezentuje osiem tysięcy obiektów, które w ubiegłym roku obejrzało dwa miliony odwiedzających. Dwa tysiące prezentowanych obrazów powstało w okresie holenderskiego Złotego Wieku, są to m.in. dzieła Rembrandta, Fransa Halsa i Jana Vermeera.
Przed Rijksmuseum znajdują się napis „I amsterdam”, a na ogromnych literach lub przed nimi fotografują się tłumy ludzi. Niewiele dalej mieści się muzeum Van Gogha, gromadzące pięćset jego rysunków i dwieście obrazów. Trzecim z najsłynniejszych muzeów miasta jest rozbudowane kilka lat temu Stedelijkmuseum. Przy starym, neorenesansowym budynku znajduje się przystanek, nowego gmachu, o architekturze wybitnie łazienkowej, z dwójki na szczęście nie widać.
Jeżeli wysiądziemy na jednym z kolejnych przystanków, wystarczy pójść którąś z ulic w prawo, by dostać się do Vondelpark, którego nazwa upamiętnia XVII-wiecznego pisarza i dramaturga. Wypoczywać można na powierzchni 47 hektarów i z tej możliwości korzysta rocznie około dziesięciu milionów osób. Jest to o tyle zrozumiałe, że Amsterdam wydaje się miastem mniej zielonym od wielu europejskich stolic, a w ścisłym centrum parków jest bardzo niewiele.
Dwójka coraz bardziej oddala się już od centrum. Przejeżdża po moście zwodzonym na kanale Schinkel, a następnie przez Hoofdorpplein. Przy Heemstedestraat można się przesiąść do metra linii 50. Po nieco ponad trzydziestu minutach jazdy tramwaj kończy bieg na pętli Nieuw Sloten.