Geoblog.pl    vlak    Podróże    Sztokholm trochę inaczej    Wiosłujące damy czyli transport rzecz wdowia
Zwiń mapę
2014
07
sie

Wiosłujące damy czyli transport rzecz wdowia

 
Szwecja
Szwecja, Stockholm
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 88 km
 
Nad ranem budzi mnie huk. Najpierw przypuszczam, że jakiś spóźniony turysta pomylił pokoje i się do mnie dobija. Okazuje się jednak, że to tylko silna burza, która będzie się przetaczać nad Sztokholmem aż do śniadania (mojego – nie wiem, o której burze jedzą śniadania). Gdy grzmoty ucichną pozostanie ulewa, w której rozpocznę tego dnia zwiedzanie.

Pogoda nie jest jednak problemem, ponieważ dzień zaczynam od zapoznania z południowymi odnogami zielonej linii metra. Są to głównie naziemne odcinki prowadzące przez osiedla. Najpierw dojeżdżam do Farsta strand, stamtąd przegubowcem linii 181 przebijającym się przez pozostałe po zanikającej wreszcie ulewie rozlewiska jadę do Skarpnäck. Autobus przepływa bez problemu, samochody radzą sobie znacznie gorzej. Objeżdżam jeszcze odnogę T19 do Hagsätra z ciekawymi rzeźbami na peronach (o czym później), po czym wracam do centrum Sztokholmu.

Spacer deptakiem Drottninggatan (czyli ulicą Królowej) prowadzącym przez dzielnicę Norrmalm jest nieco rozczarowujący. Wytyczona w latach trzydziestych i czterdziestych XVII wieku ulica swoją nazwę uzyskała nieco później i upamiętnia królową Krystynę. Deptak jest klasyczną ulicą handlową, pełną sklepów, kawiarń i tłumów. Im dalej na północ tym robi się spokojniej i przyjemniej. Właśnie na Drottninggatan można zaopatrzyć się w pamiątki, wśród których znajdują się głównie:
– drewniane czerwone konie – od nieprzekraczających 5 cm, za równowartość 25 zł, po duże za kilkaset złotych;
– łosie – metalowe lub pluszowe; w jednym ze sklepów widziałem pluszowego łosia niemal naturalnych rozmiarów z dużym napisem „not ride”, więc od razu zrodziła się we mnie chęć wyjechania nim na miasto;
– brodaci wikingowie – figurki, które strach oglądać nawet za dnia, muszą się idealnie nadawać do straszenia dzieci;
– brodate trolle – nieco podobne do wikingów, tylko jeszcze bardziej okropne, straszyć można nimi także dorosłych;
– standardowe pamiątki, takie jak magnesy na lodówkę czy zapalniczki z przerażającym trollem, upiornym wikingiem lub czerwonym koniem albo łosiem.

Moje skromne pamiątki kupiłem już jednak poprzedniego dnia w sklepie na terenie Skansenu, gdzie szczęśliwie nie rzuciły mi się w oczy trolle ani wikingowie, zdecydowałem się więc na najmniejszego konia oraz kilka pudełek zapałek.

Spacer kończę na początkowym przystanku linii autobusowej 2, którą następnie jadę przez Norrmalm oraz skrajem Starego Miasta do dzielnicy Södermalm, gdzie mieści się Muzeum Tramwajów (Spårvägsmuseet). Ekspozycja obejmuje jednak znacznie szerszy zakres tematyczny i prezentuje pełne dzieje transportu publicznego w Sztokholmie. W cenie biletu otrzymuje się audioprzewodnik i już można przenieść się w przeszłość.

Historia transportu w Sztokholmie zaczyna się od... ubogich kobiet. Pozbawione środków do życia panie, często wdowy, zapewniały możliwość przemieszczania się między wyspami przy pomocy wiosłowych łodzi, stąd zwano je wiosłującymi damami. Wraz z powstaniem mostów i poprawą stanu dróg było dla nich coraz mniej pracy. Ze względu na położenie stolicy Szwecji transport wodny odgrywa jednak do dziś istotną rolę.

Pierwszy transport publiczny w klasycznym rozumieniu wykorzystywał – jak w wielu miastach świata – napęd owsiany. Tramwaje konne utrzymały się długo. Pojazdy elektryczne zostały uruchomione dopiero w 1901 roku, czyli dość późno – w wielu europejskich miastach istniały już w poprzednim dziesięcioleciu. Zniknęły z ulic stolicy Szwecji w 1967 roku, a pretekstem do ich likwidacji było przejście na ruch prawostronny. Niedziela 3 września 1967 roku w całej Szwecji była „Dniem H”, czyli Högertrafik (ruch prawostronny). Ruch prawostronny obowiązywał od piątej rano, wcześniej, przez 10 minut ruch był całkowicie zakazany – o 4.50 wszystkie samochody musiały się zatrzymać. Znaczne ograniczenia trwały od północy do szóstej rano, kiedy przestawiano znaki drogowe. Zmianę wprowadzono mimo zdecydowanego sprzeciwu mieszkańców, w referendum przeprowadzonym dwanaście lat wcześniej za zachowaniem ruchu lewostronnego opowiedziało się ponad 82 procent głosujących. Argumentem za przejazdem na prawo była duża popularność samochodów importowanych, które miały kierownicę po lewej stronie oraz fakt, że w państwach sąsiadujących ze Szwecją obowiązywał ruch prawostronny.

Zwiedzający muzeum mogą obejrzeć przedstawione chronologicznie dzieje komunikacji miejskiej, od wiosłowych łodzi aż do metra. Najciekawsza jest jednak ekspozycja zabytkowych pojazdów – tramwajów konnych, najstarszych wagonów elektrycznych, trolejbusów i autobusów. Łącznie muzeum prezentuje około sześćdziesięciu pojazdów. Wystawa obejmuje też oczywiście rysunki, zdjęcia i nagrania prezentujące przeszłość transportu, mundury, bilety i wiele więcej, a odwiedzający mogą dodatkowo skorzystać z biblioteki.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (23)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 178 wpisów178 592 komentarze592 4484 zdjęcia4484 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
24.03.2015 - 18.11.2017
 
 
03.10.2015 - 03.10.2015