Geoblog.pl    vlak    Podróże    Dwa tygodnie z czeską koleją    Bardzo krótka lokalka oraz noc na dwudziestym piętrze
Zwiń mapę
2014
25
lip

Bardzo krótka lokalka oraz noc na dwudziestym piętrze

 
Czechy
Czechy, Lužec nad Vltavou
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1006 km
 
Kolejna przeprowadzka. Trzy ostatnie noce wyjazdu spędzę już w stolicy, a wcześniej zapoznam się z kilkoma liniami lokalnymi Kraju Středočeskego, czyli Środkowoczeskiego. Skład rychlika „František Křižík” jest długi, więc zajmuję miejsce w jednym z ostatnich wagonów i przez całą trasę mam przedział dla siebie. Kilka odcinków magistrali jest objętych modernizacją, rychlik zyskuje dziesięć minut spóźnienia, które nadrabia na trasie. Poranna mgła szybko opada i dalej już w pełnym słońcu podążam w kierunku Pragi.

Dwie godziny przerwy wykorzystuję na zapoznanie się z tramwajem Škoda 15T ForCity. Wagony tego typu dostarczane są od 2009 roku, obecnie jest ich w Pradze już niemal 130. Łącznie zamówiono 250 sztuk, a dostawy mają trwać do 2017 roku. Pojazdy te są chwalone za nowoczesne rozwiązania techniczne, jednak z perspektywy pasażera wyróżniają się negatywnie na tle innych dostarczanych obecnie do większych europejskich miast. Mają twarde, drewniane siedzenia oraz nie są wyposażone w klimatyzację przestrzeni pasażerskiej, która nawet w Polsce stała się już standardem.

Linią 26 dojeżdżam do pętli Divoká Šárka i z powrotem. Pod ulicą Evropską trwa budowa przedłużenia linii metra A do stacji Motol.

Dalszą podróż rozpocznę na stacji Praha Masarykovo. Ten najstarszy z istniejących praskich dworców otwarto w 1845 roku. Historycznie wcześniej istniał jedynie dworzec kolei konnej. Budynek dworca, noszącego początkowo po prostu nazwę Praha, a od 1862 roku Praha státní nádraží, wybudowała firma Vojtěch Lanna i bracia Klein. Dworzec początkowo składał się z dwóch niezależnych budynków, z których jeden pełnił rolę hali odjazdów, a drugi przyjazdów. W 1862 roku pomiędzy nimi a peronami stworzono częściowo przeszkolne zadaszenie. Dworzec był potem jeszcze dwukrotnie przebudowywany. W 1919 roku nadano mu nazwę Praha Masarykovo nádraží. Nie był to jednak koniec nazewniczej odysei – w czasie wojny nazywał się Praha Hybernské nádraží, a w 1945 roku na krótko przywrócono przedwojenną nazwę. W 1953 roku decyzją komunistycznych władz zmieniono ją po raz kolejny – tym razem na Praha střed. Dziś dworzec znów upamiętnia twórcę niepodległej Czechosłowacji, a skromne popiersie prezydenta znajduje się w holu przed peronami.

Obecnie na stacji Praha Masarykovo kończą bieg wyłącznie pociągi regionalne i lokalne, wyjątkiem są pociągi pospieszne z Rakovníka, ale i one oddalają się od Pragi tylko na odległość 73 kilometrów. Kilka lat temu dyskutowany był pomysł likwidacji dworca i przeniesienia wszystkich pociągów na zmodernizowany dworzec główny, koncepcja ta została jednak zarzucona.

Po wyjeździe ze stacji przejeżdżam wiaduktem nad dworcem autobusowym Praha-Florenc, następnie mostem na Wełtawie, za którym, na stacji Praha Bubny tor w kierunku Kladna odgałęzia się od trasy do Kralup. Pociąg mija tereny targowe, a później utrzymany w stylu angielskim park Stromovka, dawniej romantycznie zwany Královská obora. Królewski zwierzyniec założył tu już w roku 1268 Przemysław Ottokar II. Linia jest niezelektryfikowana i jednotorowa, mimo to kursują po niej trzy pary pociągów na godzinę w godzinach szczytu, a w godzinach porannych do Pragi docierają tędy nawet cztery pary pociągów w ciągu godziny. Ze względu na częste postoje na mijankach czas przejazdu jest dość długi – 31-km odcinek do Kladna pokonujemy zgodnie z rozkładem jazdy w ponad 50 minut. Kolej jest jednak mimo to konkurencyjnym środkiem transportu, co widać po wysokiej frekwencji – przejazd drogami po zakorkowanej Pradze bynajmniej nie byłby szybszy.

W Kladnie moja Regionova odbija od linii do Rakovníka, gdzie pojadę jutro. Teraz natomiast okrężną drogą zmierzam do węzła Kralupy nad Vltavou. Na terenie Kladna pociąg zatrzymuje się jeszcze pięć razy. W tym przemysłowym mieście toczyła się akcja filmu Jiřego Menzla „Skowronki na uwięzi”. Będący ekranizacją powieści Hrabala komediodramat opowiada o inteligencji i artystach zmuszonych przez komunistów do fizycznej pracy na terenie huty. Bohaterowie filmu nawet w takiej sytuacji zachowali absurdalny humor, lecz i tu odcięci od dawnego życia nie mogli czuć się bezpiecznie. Nakręcony w 1969 roku obraz mówił za dużo gorzkiej prawdy i do kin trafić nie mógł – na półce spędził dwadzieścia lat i premierę miał dopiero w 1990 roku.

Socrealistyczny budynek dworca w Kralupach nad Vltavou od zewnątrz może się wydawać nieciekawy, w środku jest jednak wygodna poczekalnia na antresoli, gdzie znajdują się rzeźby oraz wiele kwiatów.

Przede mną krótka linia lokalna do Velvar. Tu również nie ma konduktora, tuż przed odjazdem bilety sprawdza maszynista. Chociaż taki system obowiązuje na tej linii od dawna, jedna ze starszych pasażerek nie może go zaakceptować – maszynista tłumaczy jej, że powinna kupić bilet w kasie lub zgłosić się do niego od razu po wejściu do pociągu. Pani stanowczo mówi, że czeka, aż przyjdzie konduktor, a maszynista równie stanowczo przekonuje, że przyszedł on i nikt więcej się nie pojawi, chyba że rewizor, który od razu wystawi mandat. W końcu jednak staruszka daje się przekonać, płaci za bilet i z niewielkim opóźnieniem wyruszamy.

Pierwszy odcinek, do stacji Kralupy nad Vltavou předměstí, jest wspólny z trasą do Loun. Dalej jedzie się wzdłuż drogi oraz pomiędzy polami. 10-kilometrową trasę motorak pokonuje w 18 minut. Trasa nie jest zbyt ciekawa, bardziej interesujący okazuje się tylko ostatni odcinek wśród małomiasteczkowej zabudowy Velvar.

Wracam na chwilę do Kralup nad Vltavou, gdzie do odjazdu w stronę Pragi przygotowuje się czteroczłonowy elektryczny zespół trakcyjny serii 451. W ruchu zostało już tylko kilka jednostek tego typu, którego produkcja rozpoczęła się pięćdziesiąt lat temu. W swoim czasie bardzo nowoczesny, ten przypominający czołg pojazd najlepsze chwile ma już dawno za sobą.

Ja jednak jadę w przeciwnym kierunku – piętrowym elektrycznym zespołem trakcyjnym CityElephant docieram do stacji węzłowej Vraňany, gdzie rozpoczyna się jedna z najkrótszych linii lokalnych w Czechach. Mająca trzy kilometry i dwieście metrów trasa prowadzi do miejscowości Lužec nad Vltavou. Do mającego tysiąc trzystu mieszkańców miasteczka dociera aż dziewięć par pociągów, ale niestety tylko w dni powszednie. Przejazd trwa sześć minut, mijamy najpierw zakłady przemysłowe, potem most na wykopanym na samym początku XX wieku kanale Mělník–Vraňany, zaraz za którym zaczyna się już zabudowa Lužca.

W drodze powrotnej we Vraňanach przesiadam się do kolejnego słonia, którym planuję dojechać bezpośrednio do Pragi. Mój pociąg dociera jednak tylko do Kralup, gdzie wyjątkowo kończy bieg. W kierunku Pragi nie są wyprawiane żadne pociągi, nic też nie przyjeżdża – podawane są informacje o rosnących opóźnieniach oraz odwołaniu kolejnych pociągów. W pobliskich Libčicach pociąg potrącił pieszego i ruch na magistrali został całkowicie wstrzymany. To już druga w trakcie tego wyjazdu sytuacja, w której mogę obserwować, jak ČD radzą sobie w chwili wypadków i innych nieplanowanych utrudnień. Pociąg osobowy, którym przyjechałem po kilkunastu minutach postoju odjeżdża z powrotem w kierunku Ústí nad Labem, podobnie dzieje się z rychlikiem. Pasażerów w kierunku Pragi po 20 minutach od przyjazdu pociągu pospiesznego zabierają autobusy zastępcze.

Zamiast nich decyduję się jednak na ciekawszy wariant i jadę do Pragi regionalną linią autobusową nr 370, która okrężną trasą, przez miejscowości o interesujących nazwach, takich jak Veltrusy czy Odolena Voda, dociera do stacji metra Kobylisy.

Wieczorem jadę jeszcze tramwajem do pętli Lehovec, a później spaceruję chwilę po Starym Mieście i dzielnicy Josefov. Mam nadzieję wreszcie spotkać Golema, jednak i tym razem nic z tego. Może nie minęły jeszcze 33 lata od jego ostatniej wizyty?

Trafiłem na korzystną promocję, więc nietypowo rezerwując nocleg w Pradze zdecydowałem się na nieco lepszy hotel. Otrzymałem pokój na dwudziestym piętrze, na które jedzie się windą dłużej niż tramwajem z centrum, ale okazuje się, że warto tą podróż odbyć. Płacąc 90 zł za noc spodziewałem się zwykłej jedynki, trafiłem jednak do pokoju mającego cechy apartamentu – duże, podwójne łóżko, oddzielny salonik z kanapą i dwoma fotelami, wydzielone wc i przestronną łazienkę. A do tego widok z okna na całą Pragę.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (29)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 178 wpisów178 592 komentarze592 4484 zdjęcia4484 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
24.03.2015 - 18.11.2017
 
 
03.10.2015 - 03.10.2015