Jednym z celów wyjazdu było zapoznanie się z kilkoma liniami kolejowymi, na których ruch pasażerski jest prowadzony tylko sezonowo. Dziś dwie takie linie, obie prowadzące do atrakcyjnych turystycznie, choć w różnym stopniu i z różnych powodów, miejscowości.
Pierwszą przesiadkę mam na stacji Břeclav, gdzie już pół godziny przed odjazdem podstawione są dwa Hurvínki, które odjadą jako pociąg do Lednic. Hurvínek to potoczna nazwa bardzo popularnego kiedyś na czechosłowackich kolejach wagonu motorowego (wyprodukowano 549 sztuk), która nawiązuje do lalki autorstwa profesora Josefa Skupy. Hurvínek był synem Spejbla, a obie marionetki przez lata pojawiały się w wielu przedstawieniach dla dzieci. Skąd skojarzenie marionetki z pociagiem? Internetowe źródła twierdzą, że z powodu wykończonego drewnem wnętrza.
Pociągi do Lednic kursują od początku maja do końca września w soboty i niedziele i w 28 minut dowożą do miejsca, które, jak głoszą materiały dla turystów, idealnie pasuje do wyobrażenia przychodzącego na myśl po usłyszeniu baśniowych słów: „Dawno, dawno temu był sobie wspaniały pałac...” Pałac szczęśliwie jest nadal i wraz z innym znajdującym się w pobliskich Valticach został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.
W miejscu obecnego pałacu istniała najpierw gotycka twierdza, która od 1322 roku znajdowała się w rękach rodu Liechtensteinów, władających tymi terenami aż do 1945 roku. Zamek w stylu renesansowym powstał w latach1544-1585, ale później był wielokrotnie przebudowywany, po raz ostatni w połowie XIX wieku, gdy zyskał obecną, neogotycką postać.
Prekursorem rodu Liechtensteinów miał być ubogi górnik, który choć spędzał całe dnie kopiąc rudę, ledwo miał z czego przeżyć. Pewnego dnia ukazała mu się wróżka, poprowadziła go do dawno opuszczonego tunelu i tam kazała kopać. Wróżka oczywiście zniknęła (tak już z nimi bywa), ale górnik wykopał pięknie świecący kamień. Nie wiedział, co zrobić ze skarbem, więc ostatecznie zaniósł go miejscowemu księciu, który zachwycony uczciwością poddanego oddał mu klejnot oraz nadał ziemię. Tak miał się zacząć ród, nazwany Liechtenstein właśnie od odnalezionego kamienia.
Pałac otacza ogród w stylu francuskim, można też obejrzeć oranżerię i minaret.
Po pobieżnym zapoznaniu się z Lednicami ruszam w dalszą drogę. Na stacji Břeclav przesiadam się w pociąg do Znojma. Linia kolejowa prowadzi wzdłuż granicy austriackiej, czasem się do niej zbliżając, czasem oddalając nawet na odległość kilkunastu kilometrów. Jadę przez Valtice oraz Mikulov, gdzie znajdują się piękny zamki. Region jest też bardzo popularny wśród cyklistów.
Ze Znojma co dwie godziny odjeżdżają pociągi do Wiednia, a przy wejściu na peron znajduje się reklama, zachęcająca do turystycznych wyjazdów koleją do Austrii. Mój szlak prowadzi jednak w przeciwnym kierunku – krętą trasą przez Wyżynę Jewiszowicką (po czesku Jevišovická pahorkatina) doceram do Morawskich Budziejowic, gdzie ma swój początek linia lokalna do Jemnic.
Mająca niespełna 21 km trasa powstawała przez 13 miesięcy, regularny ruch rozpoczął się na niej 9 listopada 1896 roku. Sto lat później została wpisana do rejestru zabytków kultury. Nie uratowało jej to niestety przed zawieszeniem przewozów pasażerskich – ostatni pociąg wyjechał 31 grudnia 2010 roku. Na szczęście w kolejnych latach zapadła decyzja o uruchamianiu pociągów w letnie weekendy. W tym roku przewoźnikiem jest Railway Capital, którego motorak w każdą sobotę i niedzielę wykonuje trzy kursy z Morawskich Budziejowic do Jemnic i z powrotem. Linia prowadzi przez pola i malutkie wioski, po 35 minutach jazdy dojeżdżam do 4-tysięcznych Jemnic.
Miasteczko sprawia wrażenie całkowicie wymarłego. Spacerując uliczkami nie mijam praktycznie nikogo, podczas niemal trzygodzinnego pobytu naliczyłem kilkanaście osób. A wbrew pozorom w tej mieścinie na końcu świata jest sporo atrakcji.
Już przy stacji rozciąga się park, którym można dojść do zamku. Wielokrotnie przebudowywany obiekt, którego historia sięga XIII wieku często zmieniał właścicieli. Po II wojnie światowej znalazł się w rękach wojska, kwaterującego tu do 1992 roku. Potem brakowało pomysłu co do przyszłości zamku. Przeszedł remont, istniały plany sprzedaży, ale nie znaleziono kupca. Nic dziwnego – też nie kupiłbym zamku w miejscowości, do której pociąg dociera tylko w letnie weekendy. Ostatecznie zdecydowano się na urządzenie sanatorium wojskowego.
Za zamkiem rozpoczyna się stare miasto, którego całkowicie pustymi uliczkami dochodzi się do rynku zdominowanego przez kościół św. Stanisława. Następnie uliczkami Dolní Valy lub Horní Valy można zejść nad rzekę Želetavkę, za którą, w dzielnicy Podolí, znajduje się jeden z najcenniejszych zabytków – romańska rotunda, która według opinii niektórych badaczy była częścią książęcego dworu. Do dziś pełni funkcję dzwonnicy przy kościele św. Jakuba.
Warto też podejść do kościoła św. Wita, przy którym znajdował się, rozebrany już w XVII wieku, franciszkański klasztor. Podziemia można zwiedzać, niestety w dniu mojego przyjazdu kościół był nieczynny, jak głosiła kartka „z przyczyn technicznych".
Koło kościoła stoi tzw. Kapistrańska Lipa, a właściwie tylko jej ocalały pień. Według legendy drzewo miała zasadzić w 1312 roku królowa Elżbieta Przemyślidka, która czekała tu na męża, króla Jana Luksemburskiego. Między 1451 a 1454 roku pod lipą miał wygłaszać kazania słynny Jan Kapistran – pochodzący z Włoch franciszkanin, którego pasja i talent oratorski poruszały tłumy. Stanowczo potępiał herezje, szczególnie sprzeciwiał się husytyzmowi. W 1453 roku jego płomienne, antysemickie kazania doprowadziły do wygania Żydów z Wrocławia. Zasłynął też jako organizator krucjaty rok później.
Według innej wersji lipę mieli zasadzić dopiero w 1687 roku opuszczający Jemnice franciszkanie.
Do Brna wracam najpierw tą samą trasą przez Znojmo, w Hrušovanach nad Jevišovkou przesiadam się jednak na pociąg w kierunku Miroslavia, a tam w kierunku Brna. Ze stacji Rakšice odgałęzia się bocznica do elektrowni atomowej w Dukovanach, która jest widoczna na horyzoncie. Dalej linia prowadzi przez Wyżynę Bobrawską oraz przez imponujący Ivančický viadukt nad rzeką Jihlavą. Obiekt znajdujący się aż 44 metry nad nurtem rzeki ma 387 metrów długości.