Położone na północ od Łaby drezdeńskie Nowe Miasto dzieli się na Wewnętrzne (Innere Neustadt) i Zewnętrzne (Äußere Neustadt). Innere Neustadt znajdowało się w granicach murów miejskich i dawniej nosiło nazwę... Altendresden. Jego historia sięga połowy XIV wieku, ale Nowym Miastem stało się po pożarze z 1732 roku, gdy odbudowano je w stylu barokowym.
Na Nowe Miasto prowadzą cztery mosty, z Placu Zamkowego najlepiej jednak przejść przez most Fryderyka Augusta (Augustusbrücke). Pierwsza drewniana przeprawa była tu już w XII wieku i została zniszczona w 1118 roku. Kamienny most stanął pod koniec panowania Augusta II Mocnego i został zastąpiony obecnym w latach 1907-10. Na moście warto się zatrzymać, by spojrzeć jeszcze raz na drezdeńską Starówkę.
Schodząc z mostu wchodzi się na Rynek Nowomiejski (Neustädter Markt), gdzie gości wita Złoty Jeździec. Jak nietrudno zgadnąć jest to pomnik Augusta II Mocnego, który stanął w tym miejscu już trzy lata po jego śmierci. Saski i polski król przedstawiony jest jako rzymski cezar, w zbroi oraz na lipicańskim koniu – rasę wyhodowano w Lipicy w Słowenii, stąd nazwa. Konie lipicańskie dziś najłatwiej spotkać w Wiedniu w Hiszpańskiej Szkole Jazdy.
Ze słynącej niegdyś z baroku dzielnicy pozostało go niewiele, zachowany został jednak historyczny układ urbanistyczny. Główna ulica, Haupstraße w pierwszej chwili budzi skojarzenia z Prager Straße, mija ono jednak szybko, jest tu bowiem znacznie przyjemniej. Zabudowa jest co prawda niezbyt interesująca, są tu też sklepy, ale oprócz nich wiele kawiarni i restauracji, a w środkowej części rosną krokusy. W grudniu rzecz jasna nie rosną, ale jest nadzieja, że wiosną znów zaczną.
Warto odbić na chwilę od Haupstraße, by przejść obok odbudowanego dopiero w 1991 roku Kościoła Trzech Króli. W latach trzydziestych XVIII wieku kościół zaprojektował – co za niespodzianka – Matthäus Daniel Pöppelmann. Dalej jest już Königstraße – ulica, która po rekonstrukcji znów ma barokowy charakter. Kamienice mają ogólnodostępne dziedzińce, mieszczące dziś sklepy i galerie. Königstraße prowadzi do Pałacu Japońskiego (Japanisches Palais), wzniesionego w 1715 roku i przebudowanego piętnaście lat później na miejsce przechowywania zbiorów porcelany Augusta II. Nazwa pałacu pochodzi od wygiętych form dachu pochodzących z architektury japońskiej. Dziś mieszczą się tu dwa muzea – Sztuki Ludowej i Archeologiczne.
Slalomem, zaglądając na dziedzińce, można wrócić do placu Alberta, gdzie znajduje się ważny węzeł tramwajowy. Przy placu fani (lub raczej fanki) mogą także zajrzeć do muzeum Ericha Kästnera. Wiele kobiet, także w Polsce, w czasach swojego dzieciństwa zaczytywało się jego książkami, „Ania czy Mania” pozostała w pamięci mojej mamy do końca życia. Kästner pisał jednak nie tylko powieści dla dzieci, był również nauczycielem, dziennikarzem i satyrykiem.
Nieco dalej, już w Äußere Neustadt, przy Görlitzer Straße odwiedzam jeszcze Pasaż Artystycznych Dziedzińców (Kunsthofpassage). Pasaż, zaprojektowany niedawno przez wielu artystów, składa się z pięciu dziedzińców. Najciekawszy wydaje się Dziedziniec Elementów (Hof der Elemente), gdzie znajduje się dom, który „śpiewa, gdy pada deszcz”. Rynny ułożone są w wymyślne kształty i zakończone trąbami. Jedną ze ścian Dziedzińca Zwierząt zdobi żyrafa, nad którą skaczą małpy. Interesujący jest też Dziedziniec Światła, Dziedziniec Mitycznych Stworzeń oraz Dziedziniec Przeobrażeń (Przemian).
Nowe Miasto kryje jeszcze jedną niezwykłą atrakcję, do której niestety nie docieram – sklep nabiałowy Pfund's Molkerei, zlokalizowany w secesyjnej kamienicy, z niezwykle ciekawym ponoć wnętrzem. I jeszcze ciekawszymi serami.