Geoblog.pl    vlak    Podróże    Koniec lata nad Wilią i Niemnem    Trolejbus zielony
Zwiń mapę
2014
17
wrz

Trolejbus zielony

 
Litwa
Litwa, Kaunas
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Gdy docieram do Kowna dopiero świta, temperatura dochodzi do sześciu stopni, postanawiam więc zacząć od trolejbusów. Wsiada się do nich przednimi drzwiami i zbliża do czytnika kartę, albo kupuje papierowy bilet u kierowcy. Kosztuje on 2,40 Lita (bilet, nie kierowca), co oznacza, że decydując się na objeżdżanie sieci nie dość, że można zbankrutować, to w dodatku trzeba za każdym razem nawiązywać porozumienie z prowadzącym pojazd, co nie jest takie proste ze względu na barierę językową.

Biletów jednodniowych nie ma, są natomiast trzydniowe, dostępne wyłącznie na elektronicznej karcie. Cena takiego biletu i karty wynosi tyle, co dziesięć jednorazowych przejazdów, więc uznaję ten wariant za korzystny, tym bardziej, że posiadanie biletu sieciowego daje dużo większą elastyczność. Teraz trzeba jeszcze kupić kartę. Kioski są otwarte od świtu i zlokalizowane co kilkaset metrów, niepodzielnie rządzą w nich jednak podobne do siebie jak krople wody korpulentne kioskarki w wieku mocno średnim, z którymi ciężko porozumieć się w języku innym niż litewski. Pewnie udało by się też po rosyjsku, ale ten pomysł przychodzi mi do głowy dopiero później. Języka Puszkina co prawda nie znam, ale w zakresie zakupu biletu raczej nawet ja bym się dogadał. Na szczęście szybko trafiam na kiosk (być może jedyny w mieście), w którym zamiast energicznej staruszki rządzi młoda czarnowłosa wiedźma, biegle władająca językiem angielskim. Sądząc po sposobie kontaktu ze światem i ogólnym wyrazie twarzy na widok klienta, równie biegle włada czarną magią i na każdego, kto zakłóca jej spokój gotowa jest rzucić klątwę. Sprzedaje mi jednak kartę i tłumaczy, co i jak należy robić.

Wsiadam do Škody 14Tr i zbliżam kartę do czytnika, nic się jednak nie dzieje. Przypominam sobie o uzyskanych instrukcjach i wciskam przycisk numer dwa na czytniku, nadal jednak nie dzieje się nic. Inni pasażerowie zaczynają się niecierpliwić i coś mówią, chwilę później dołącza do nich kierująca pojazdem energiczna starsza pani (wypisz wymaluj siostra kioskarek). Okazuje się, że wszystko robię dobrze, tylko urządzenie nie bardzo chce współpracować. Kierująca pojazdem kobieta wychodzi w końcu z kabiny, wali pięścią w przycisk numer dwa z siłą, od której trolejbus o mało nie przewraca się na bok i nakazuje mi ponownie przyłożyć kartę. Nauczony pokory czytnik posłusznie piszczy prosząc o ratunek. Moja karta jest już aktywna i mogę zwiedzać miasto przy pomocy trolejbusów.

Sieć trolejbusowa w Kownie jest jedną z dwóch na Litwie – druga jest oczywiście w Wilnie. Pierwszy trolejbus wyjechał na kowieńskie ulice w Sylwestra 1965 roku. Dziś tabor składa się ze 104 trolejbusów Škoda 14Tr, 42 Solarisów Trollino 12 AC oraz... Jelcza PNTKM M121E, którego niestety w ruchu nie spotkałem. Nowe Solarisy i część Škód ma charakterystyczne, zielone malowanie, pozostałe Škody wciąż są kremowo-czerwone.

Sieć trolejbusowa jest dość rozległa. Trolejbusy dowożą do centrum mieszkańców blokowisk w północno-wschodnich dzielnicach miasta. Spośród wszystkich piętnastu linii aż pięć kończy bieg na pętli Islandijos plentas położonej przed zajezdnią. Najczęściej kursują linie 13 i 14 oraz 15 i 16 – są to dwie pary linii okrężnych przeciwbieżnych, łączą one zabudowane pudełkowatymi blokami osiedla ze Starym Miastem oraz dworcami autobusowym i kolejowym. Czternastka i piętnastka okrążają miasto zgodnie z ruchem wskazówek zegara, trzynastka i szesnastka odwrotnie. Każda z nich pojawia się na przystankach co 7-10 minut. Linie 13 i 14 mają też swoje nocne wersje, kursujące co półtorej godziny w weekendowe noce.

Objazd sieci zaczynam od jedynki, którą z dworca jadę przez Kęstučio gatvė i Savanorių prospektas (w czasach słusznie minionych Aleja Armii Czerwonej) na osiedle Eiguliai. Linia podjeżdża pod szpital, gdzie wysiadają wszyscy pasażerowie. Trochę dalej wsiadają kontrolerzy-ochroniarze – władze firmy nie mają widać zaufania do szczelności systemu opartego na wsiadaniu przednimi drzwiami i okazywaniu biletu kierowcy. Następnie okrążam osiedla i do centrum miasta wracam czternastką. Odcinek wzdłuż Tunelio gatvė jest dość malowniczy, trolejbus przejeżdża koło parku Ąžuolynas, gdzie wzdłuż potoku Girstupis ciągnie się Dolina Mickiewicza – nazwana tak na pamiątkę jedynego miejsca w Kownie, które poeta lubił. Ogólnie o 13-tysięcznym wówczas, wydającym się końcem świata mieście miał bardzo złą opinię, chociaż spędził tu aż cztery lata (1819-1823) pracując jako nauczyciel. Napisał wtedy m.in. „Dziady” cz. II i IV. Być może jedynym, co Mickiewicz oprócz dolinki w Kownie cenił była mieszkająca w kamienicy przy Rynku Karolina Kowalska, żona lekarza, z którą miał romans.

Po zapoznaniu się z zabytkami miasta powracam do trolejbusów. Piątką jadę do pętli Petrašiūnai, położonej we wschodniej części Kowna. Sieć trakcyjna prowadzi jeszcze kawałek dalej, do pętli Kauno Marios, czyli Kowieńskie Morze. Niestety trolejbusy linii 9 i 12 dojeżdżają tu tylko latem, kilkusetmetrowy odcinek pokonuję więc pieszo. Kowieńskie Morze to sztuczne jezioro powstałe w 1959 roku poprzez budowę tamy na rzece Niemen, zaopatrujące elektrownię wodną. W najszerszym miejscu zbiornik ma szerokość 3,3 kilometra, osiąga głębokość 22 metrów.

Blisko jeziora znajduje się jeden z cenniejszych zabytków Kowna – klasztor kamedułów w Pożajściu (Pažaislis) z kościołem Nawiedzenia NMP. Kanclerz Wielki Litewski Krzysztof Pac ufundował klasztor w latach sześćdziesiątych XVII wieku. Wzgórze, na którym powstała budowla nazwano Górą Pokoju – po łacinie Mons Pacis, gra słów nawiązywała więc do nazwiska fundatora. W 1832 roku klasztor przekazano prawosławnym, w ręce katolików powrócił po I wojnie światowej, gdy stał się siedzibą sióstr kazimierzanek. Nie na długo – w czasach sowieckich ulokowano tu szpital, dom starców oraz muzeum. Dziś na terenie kompleksu klasztornego działa też restauracja, gdzie można skosztować „dawnych potraw klasztornych we współczesnej interpretacji”, cokolwiek to może oznaczać.

Po powrocie z Pożajścia kontynuuję objazd blokowisk, nie znajduję jednak na nich niczego szczególnie ciekawego. Ósemką dojeżdżam jeszcze na Varnių gatvė – to jeden z nowszych odcinków sieci trolejbusowej, otwarty w 2004 roku. Piątką wracam na dworzec, by udać się w kierunku stolicy Litwy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 178 wpisów178 592 komentarze592 4484 zdjęcia4484 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
24.03.2015 - 18.11.2017
 
 
03.10.2015 - 03.10.2015